poniedziałek, 27 sierpnia 2012

Rozdział 24 "Lookin' so bomb gonna find me a honey"


W głowie cały czas siedziała mi jakaś piosenka, ale nie mogłam sobie przypomnieć jaka. Z trudem przekręciłam się na drugi bok, a na moją twarz padły promienie słoneczne. Skrzywiłam się i naciągnęłam sobie kołdrę na głowę. Starałam się zasnąć, ale strasznie chciało mi się pić. Odkryłam się i przeleżałam tak chwilę żeby przyzwyczaić oczy do światła. Otworzyłam jedno, a potem drugie oko. Stwierdziłam, że jestem w pokoju Harrego. Loczek spał wtulony w mój brzuch. Zdziwiłam się. Dość dziwna pozycja do spania, a patrząc na to, że mój brzuch nie był zbytnio ‘puszysty’ na pewno też niewygodna. Delikatnie wyplątałam się w jego objęć i powoli usiadłam na skraju łóżka. Głowa bardzo mnie bolała, a w gardle paliło. Było mi ciężko oddychać. Z trudem wstałam i podparłam się o drewnianą komodę żeby utrzymać równowagę. Przeszłam parę kroków i uświadomiłam sobie, że oprócz zielonej koszulki chłopaka nie mam na sobie nic. Przerażona usiadłam z powrotem na łóżku.
- Nie… To niemożliwe…
Powoli odchyliłam kołdrę. Harry miał na sobie bokserki. Nie byłam jednak zbytnio uspokojona. Z tych nerwów brzuch zaczął mnie boleć.
Postanowiłam wstać jeszcze raz, a o to co zdarzyło się wczoraj zapytać chłopaka później. Wyciągnęłam jedną z szuflad i wzięłam z niej bokserki chłopaka. Włożyłam je na tyłek i wyszłam cicho z pokoju. Po całym korytarzu walały się serpentyny. Pod drzwiami łazienki leżał ręcznik, a na klamce od drzwi jakiegoś pokoju wisiały koronkowe majtki. Skrzywiłam się w obrzydzeniem i powoli zeszłam po schodach.
Na dole widok nie był aż tak zły jak się spodziewałam. Wszędzie leżały butelki i szklanki. Niedojedzone ciastka walały się po podłodze, a po soku, który ktoś wylał chodziły mrówki. Czułam się jak na polu minowym. Jeden nieostrożny krok i mogę wdepnąć i galaretkę. Fuuu!
Wzięłam szklankę i nalałam sobie wody. Wypiłam chyba z litr wody, ale to i tak mi nie pomogło. Nie za bardzo pamiętałam też co się wczoraj działo. Wiedziałam, że byłam wkurzona na przyjaciółeczkę Harrego i, że Zayn robił striptiz na stole, a dalej… Nic.
Westchnęłam i usiadłam przy blacie. Podparłam głowę rękami i zamknęłam oczy. Już nigdy więcej alkoholu. Mogą nazywać mnie dzieckiem, ale się nie ugnę. Poza tym nie mam jeszcze osiemnastu lat. NIE MOGĘ PIĆ! Dobrze, że Harry jakoś sprowadził mnie do swojego łóżka. Nie chciałabym obudzić się na trawniku przed domem, albo koło jakiegoś obcego kolesia.
Usłyszałam kroki. Otworzyłam oczy i zobaczyłam Liama. Chłopak również mnie zauważył i zatrzymał się przed kuchnią. Na jego twarzy pojawił się rumieniec.
- Cześć – powiedziałam zachrypniętym głosem; odkaszlnęłam. – Orientujesz się w tym co wczoraj robiłam?
Payne zrobił się jeszcze bardziej czerwony. Wziął z lodówki kartonik mleka i zaczął pić. Przyglądałam mu się zdziwiona. Co ja takiego zrobiłam?!
- Liam… Było aż tak źle? Bardzo się zbłaźniłam? Powiedz, przeżyję – położyłam głowę na blacie.
- Myślę, że Harry ci wszystko powie – wymamrotał i szybko ulotnił się z kuchni biorąc przy okazji jeszcze dwa kartoniki mleka.
Posiedziałam chwilę w kuchni. Musiało być strasznie jeśli Liam nie chciał mi powiedzieć. Może myślał, że lepiej byłoby mi żyć z myślą, że byłam grzeczna? Nie wiedziałam jednak dlaczego chłopak się rumienił. Zawsze mogłam z nim normalnie porozmawiać, a teraz ten numer z rumieńcami.
Poczłapałam na górę. W pewnej chwili usłyszałam chichot. Zatrzymałam się ciekawa kto to.
- Zayn… Wczoraj ci nie było mało?
- To było takie piękne, że chciałbym to przeżyć jeszcze raz…
Usłyszałam jęk. Byłam jednocześnie ciekawa tego co oni tam robią, ale też lekko mnie mdliło na samą myśl jaki obraz mogłabym zobaczyć. W chwili gdy usłyszałam odgłos sapania ode chciało mi się nawet ich słuchać. Powstrzymując wymioty wbiegłam do łazienki i wyplułam gorzką ślinę do zlewu. Dopiero wtedy zauważyłam jak wyglądam. Rozmazany makijaż, rozczochrane włosy, a poza tym miałam jakiś czerwony ślad na szyi. Czyżby malinka? Umyłam zęby i weszłam do pokoju Harrego.
Loczek dalej spał. Przewrócił się na brzuch i wtulił w poduszkę. Położyłam się koło niego i przejechałam palcem po jego kręgosłupie zatrzymując się nad gumką bokserek. A co gdybym ja i Harry…
Nie! Nie, nie i nie. Po pierwsze i tak już zapewne narozrabiałam, a po drugie to słychać. Po tym co usłyszałam będę miała na sto procent spaczoną osobowość. Powinni mnie wysłać do terapeuty. Zahipnotyzowałby mnie i usunął mi z pamięci wspomnienia z dzisiejszego poranka. A raczej odgłosy dzisiejszego poranka…
Skrzywiłam się na samo wspomnienie… Ja bym tak nie mogła. Zawsze gdy widziałam w jakiś filmach dwoje ludzi, którzy ani się  nie znają, a tym bardziej nie kochają i to robią to po prostu robiło mi się ich żal. Albo jak można to robić ze świadomością, że za ścianą są ludzie i to wszystko słyszą?! Ugh! Okropność!
Moim zdaniem całe zdarzenie powinno być najpiękniejszą chwilą w życiu. Przed jakaś romantyczna kolacja, muzyka, tańce i tak dalej. Po może wspólna kąpiel i leniuchowanie przez cały dzień? W trakcie oczywiście patrzenie sobie w oczy i czułe słówka. Na pewno nie żadne darcie się w stylu ‘Pieprz mnie!’. Jak w jakimś tanim pornosie. Wzdrygnęłam się.
- Witaj księżniczko – powiedział mój chłopak i przyciągnął mnie do siebie. – Czemu nie śpisz?
- Chciało mi się pić i na dole spotkałam Liama – westchnęłam. – Mogę wiedzieć co wczoraj nabroiłam?
Harry uśmiechnął się, złapał mnie za podbródek i dał mi całusa.
- Kąpałaś się nago w basenie i musiałem cię wyciągać. Liam mi pomógł – wyjaśnił, a ja zrobiłam się cała czerwona.
- To dlatego się tak dziwnie zachowywał – mruknęłam.
- Później kazałaś mi przygotować sobie kąpiel i tak jakoś wyszło, że kąpaliśmy się razem – ciągnął, a ja otworzyłam szeroko oczy. – Do niczego nie doszło Caroline. Byłaś napalona, ale ja nie chciałem tego wykorzystywać…
Boże! Schowałam twarz w poduszkę. Jaka ze mnie idiotka. Harry powiedział, że byłam napalona. Świetnie. Po prostu świetnie. Co dalej? Smarowanie się jadalną farbką do ciała?
- Po prostu się całowaliśmy, a później poszliśmy spać. To chyba nie jest dziwne? Jestem twoim chłopakiem – poczułam, że kładzie głowę koło mojej.
- Nie, ale… - nagle uświadomiłam sobie cos strasznego. – Liam widział mnie nago?! Ty widziałeś mnie nago?! – krzyczałam w poduszkę, ponieważ nie mogłam spojrzeć chłopakowi w oczy.
- Tak – powiedział rozmarzonym głosem i zaczął się cicho śmiać.
- Boże… Liam widział mnie nago! Ty widziałeś mnie nago…
- Zmień płytę – zachichotał, a ja walnęłam go w ramię. Chłopak zaczął się śmiać jeszcze głośniej.
- A jak on się we mnie zakochał? – spytałam, a Harry zrobił dziwną minę. – No wiesz… Liam. Jestem przecież taka atrakcyjna…
- Widzę, że powoli wracasz do świata żywych – uśmiechnął się.
- Masz dla mnie jeszcze jakieś rewelacje? – zaczęłam bawić się jego loczkami.
- Nie… - pokręcił głową.
- Łżesz – zmrużyłam oczy.
- A tak takie głupoty gadałaś. Zresztą jak zwykle – znowu walnęłam go w ramię. – Nie rozkręcaj się maleńka.
Poczułam, że się rumienię. Jak ja lubiłam gdy on mnie tak nazywał.
- Dlaczego się tak wcześniej krzywiłaś? – zapytał po chwili.
- Zayn chyba się z kimś kocha – powiedziałam zanim zdążyłam ugryźć się w język. – Słyszałam jakieś jęki i sapanie. To było ohydne.
Chłopak znowu zaczął się śmiać. Odsunęłam się od niego, ale on dalej się śmiał. Zaczął tarzać się po łóżku. Normalnie rotfl na żywo.
- Uspokój się – warknęłam, ale on dalej się śmiał.
Nie wiedziałam jak go uspokoić. W desperackim odruchu pocałowałam go w usta. Chciałam go tylko uciszyć, ale po chwili pocałunek przerodził się w namiętniejszy. Chłopak złapał za gumkę bokserek i uśmiechnął się przez pocałunek.
- Moje? – zapytał gładząc moje biodro.
- Już nie – lekko odtrąciłam jego rękę.
- Coś bardzo lubisz moje rzeczy – złapał za rękawek koszuli i lekko za niego pociągnął.
- Gdy cię nie ma zawsze mogę ubrać twoją koszulkę i udawać, że to ty mnie obejmujesz. Teraz mam twoje bokserki i gdy je będę zakładać to mogę sobie wyobrażać, że…
- Że się kochamy? – dokończył za mnie z cwaniackim uśmieszkiem.
Otworzyłam szeroko oczy. Zboczeniec. Zadaję się ze zboczeńcem. Chodzę ze zboczeńcem. Podobno stajemy się tacy jak ludzie z którymi przebywamy. Czyżbym już miała równie nierówno pod sufitem jak Harry?
- W twoich snach – prychnęłam i wstałam z łóżka.
Harry zaśmiał się, a ja stałam na środku pokoju i nie wiedziałam co ze sobą zrobić. Nie miałam się w co ubrać, ani gdzie iść. Usiadłam z powrotem na łóżku.
- Harry – zaczęłam słodkim głosikiem – mógłbyś do mnie pojechać i przywieźć ci jakieś ciuchy?
- Wykorzystujesz mnie – powiedział chłopak.
- No i co? – wzruszyłam ramionami. – Przyzwyczaj się.
- Może zadzwonimy do Diany? Spakuje cię, a Liam może ją przywieźć. Ty w tym czasie mi wytłumaczysz dlaczego jesteś taka wredna – pogłaskał mnie po plecach i uśmiechnął się seksownie.
Nie zwracałam jednak uwagi na to jak mnie zdenerwował tym, że twierdzi, że jestem wredna, ani na to, że wcale się na niego nie pogniewałam. Diana! Pewnie była na mnie strasznie wkurzona. Bez słowa wyszłam z pokoju i skierowałam się do telefonu. Wykręciłam numer do Diany. Odebrała po drugim sygnale.
- Bardzo jesteś na mnie zła? – zapytałam bez żadnego wstępu.
- Trochę – dziewczyna westchnęła. – Wzięłam twoje klucze z torebki i pojechałam taksówką do domu. Nie chciałam spędzać nocy u nich…
- Przepraszam cię. Wiem, że mnie za to zabijesz i wiem, że powiesz, że jestem wredna, ale mogłabyś tu przyjechać i przywieźć mi jakieś ciuchy? Proszę…
- Dobra, ale jeszcze mi za to zapłacisz. Nie myśl, że już się na ciebie nie gniewam. Dalej cię nienawidzę – warknęła.
- Wysłać kogoś po ciebie? – chciałam ją choć trochę udobruchać.
- Sama sobie poradzę. Czekaj na mnie – powiedziała i rozłączyła się.
Odstawiłam słuchawkę i wróciłam do pokoju Harrego. Rzuciłam się na niego i przycisnęłam jego nadgarstki do poduszki.
- Podobno jestem wredna – wyszeptałam do ucha zaskoczonemu chłopakowi.

2 komentarze: