Rano mieliśmy samolot do Londynu. Ja nie miałam zbyt dużo
żeby do pakowania wiec uwinęłam się w miarę szybko. Poszłam do pokoju Harrego.
Dalej słodko spał. Promienie słońca wpadające do pokoju przez niedbale
zasunięte firany oświetlały jego twarz, włosy i tors. Wyglądał tak idealnie i
spokojnie. Jak rzeźba. Jak anioł. Uśmiechnęłam się. Postanowiłam, że go
spakuję. Wzięłam jego ciuchy z wczoraj i złożyłam je. Z kieszeni spodni wypadła
komórka. Podniosłam ją. Dwa połączenia nieodebrane od…
- Nie odbierać? – zmarszczyłam brwi.
Pewnie się z kimś pokłócił. Położyłem telefon na szafkę i
skończyłam go pakować. Gdy się obudzi sam sobie wybierze jakieś ciuchy.
Położyłam się obok niego, a głowę podparłam ręką żebym mogła się na niego
patrzeć. W pewniej chwili drzwi od pokoju się uchyliły. Stał w nich Liam z
zatroskanym wyrazem twarzy.
- Caroline możemy pogadać? – zapytał, a ja wstałam i do
niego podeszłam.
- Jasne. O czym? – wyszłam na korytarz i przymknęłam drzwi.
- Wiesz gdzie był Harry? – starał się nie patrzeć mi w oczy.
- Nie, nie pytałam się go. Przyszedł wykąpał się i poszedł
spać. Przed chwilą go spakowałam… Nie chciałam go budzić… Tak słodko śpi –
uśmiechnęłam się i zerknęłam przed uchylone drzwi na loczka.
- Nie interesuje cię to? Gdzie spędził noc? – dalej na mnie
nie popatrzył, ale widocznie się zdenerwował.
- Coś sugerujesz? – złożyłam ręce na piersi.
- Po prostu Harry gdy za dużo wypija staje się łatwowierny
jak dziecko i mógłby z kimś… - zaciął się.
- Sugerujesz, że Harry się z kimś całował? – roześmiałam
się. – Masz bardzo wybujałą wyobraźnie Lee.
- No nie tylko… - westchnął ciężko.
- Co? – przestałam się śmiać. – Jak możesz?! Harry by czegoś
takiego nie zrobił! On taki nie jest.
- Co się dzieje? – zapytał zaspanym głosem loczek.
- Nic Harry. Nie chciałam cię obudzić. Idź prześpij się
jeszcze chwilę – uśmiechnęłam się do niego, a loczek wszedł z powrotem do
pokoju.
- Caroline… Widzę, że się kochacie, ale on…
- Liam przestań – pokręciłam głową.
- On nie jest ciebie wart – dokończył i wtedy na mnie popatrzył.
Zacisnęłam mocno szczęki i weszłam do pokoju. Harry siedział
na łóżku do połowy ubrany. Szukał w walizce jakiejś koszulki. Usiadłam obok
niego i dałam chłopakowi buziaka w policzek.
- Miałeś iść spać – wyszeptałam mu do ucha i odgarnęłam
włosy z czoła.
- Słyszałem o czym rozmawiałaś z Liamem…
- Och! On… On się tylko martwi. Nie chce żebyś zrobił jakieś
głupstwo – uśmiechnęłam się do niego i usiadłam na nim okrakiem. – Harry ufam
ci i wiem, że gdybyś coś zrobił to byś mi powiedział.
- Tak. Jasne, że bym ci powiedział - wyszeptał szybko wprost
w moje usta.
Pocałowaliśmy się. Wplotłam palce w jego loczki i
położyliśmy się na łóżko dalej całując.
- Nawet nie musiał byś mi mówić – zaśmiałam się. – Nigdy byś
mi tego nie zrobił.
Oparłam głowę na jego ramieniu, a chłopak objął mnie w talii
i pocałował w czoło.
- Już nigdy, przenigdy nie wyjdę bez ciebie z domu –
przytulił mnie mocno.
Również się do niego przytuliłam. Już chciałam wstawać, ale
chłopak mnie nie puszczał.
- Harry to mnie boli – powiedziałam do jego klatki
piersiowej. – Nie mogę oddychać.
Loczek zaśmiał się, ale mnie nie puścił. To mnie naprawdę
bolało. On autentycznie miażdżył mi żebra! Wkurzyłam się i zaczęłam się
wyrywać. W końcu mnie puścił.
- Zbieraj się. Mamy samolot – warknęłam i wyszłam z pokoju.
Wpadłam do swojego pokoju i o mało co nie zemdlałam.
Krzyknęłam. W pokoju na moim własnym, osobistym łóżku leżeli wtuleni w siebie
Niall i Diana. Dziewczyna trzymała w rękach książkę, a jakże by inaczej. Nie
zdążyłam zerknąć na okładkę, ale pewnie coś w stylu ‘Zmierzchu’. Natychmiast od
siebie odskoczyli i się zarumienili. Zaczęłam się śmiać.
- Puka się – warknęła Diana.
- Przepraszam, ale czy to nie moje łóżko? – zaczęłam się
śmiać. – Powinniście się zbierać. Mamy samolot.
Wzięłam swoje rzeczy i wyszłam z pokoju. Przed domem czekały
już taksówki. Włożyłam do jednej z nich swoją walizkę i poszłam na sad z tyłu
domu. Podeszłam do wielkiej jabłoni i usiadłam na huśtawce. Zamknęłam oczy i
lekko oparłam głowę o sznur na którym trzymała się deska.
- Caroline! Gdzie ty jesteś? – zaczął wołać mnie Harry.
- Już idę!
Niechętnie wstałam i poszłam na podjazd. Wszyscy już
siedzieli w samochodach. Tak jak wtedy kiedy przyjechaliśmy. Usiadłam w
samochodzie obok Harrego i pojechaliśmy na lotnisko. Nawet nie zauważyłam jak
znaleźliśmy się w samolocie. Usiadłam na swoim miejscu koło Diany. Rozsiadłam
się wygodnie w fotelu i puściłam sobie na mp3 muzykę. W pewnym momencie Diana
wstała, a jej miejsce szybko zajął Harry. Wziął mnie za rękę, przyłożył ją
sobie do ust i delikatnie pocałował. Popatrzyłam na niego. Chłopak uśmiechnął
się. No niby zdenerwował mnie tym zgniataniem żeber, ale teraz był taki słodki
i… znowu knuł coś z Dianą za moimi plecami! Dziewczyna siedziała teraz na
miejscu Harrego i rozmawiała z Niallem. Boże czy nawet zwykłe zmienianie miejsc
musi być owiane jakąś mgłą tajemnicy? Popatrzyłam na Harrego dalej słodko się
uśmiechał.
- Nienawidzę tego, że cię kocham! – warknęłam.
- Co? – zapytał ze zdziwioną miną. – Czego?
- Bo nie mogę się na ciebie gniewać! – powiedziałam, a
chłopak uśmiechnął się jeszcze szerzej. – Trzymaj.
Dałam mu jedną słuchawkę, a on wsadził ją sobie do ucha.
Oparłam głowę o jego ramię.
Zaczęłam myśleć nad tym co powiedział mi Liam. W sumie...
Może miał rację co do tego, bo nie było go na noc w domu. Gdzieś musiał
przecież być przez ten czas. A co jeśli się z kimś przespał? Nie! Nie zrobił by
tego!
Potrząsnęłam głową, żeby odgonić czarne myśli. Niechcący
wyrwałam Harremu z ucha słuchawkę. Moja zresztą też mi wypadła. Wkurzyłam się. Wyłączyłam
urządzenie i schowałam je do torby. Harry, który zdążył przez ten miesiąc się
do tego przyzwyczaić rozsiadł się wygodnie na fotelu. Wiedział, że uspokajanie
mnie nic nie da, a nawet pogorszy sprawę. Czasami po prostu wkurzałam się od
tak. Sama z siebie. To było dla mnie naturalne, jak okres. Czasami miałam też
takie dni, gdy cały czas płakałam. Siedzę w domu i płaczę, a nawet nie wiem
dlaczego. Teraz po prostu wydarzyło się za dużo. Mój pierwszy pocałunek z
Harrym, a nawet nie wiem czy ze sobą jesteśmy. Niby powiedział, że mnie kocha,
ale mówił też, że kocha koty. Czy on jest we mnie zakochany? I jeszcze ta
dzisiejsza akcja…
- Harry my jesteśmy ze sobą? – zapytałam w końcu.
- Jeśli tego chcesz… - westchnął znudzony.
Co?! Ja myślałam, że te wszystkie pocałunki coś znaczyły i
to co prawie zrobił wczoraj rano. To było troszeczkę niestosowne patrząc na to,
że znamy się miesiąc... Poczułam w gardle gulę. Byłam tylko zabawką? Rozkocham
cię w sobie i mi się nudzisz? Czułam, że zaraz zacznę płakać.
- Caroline! Ja tylko żartowałem! – powiedział, a ja poczułam
jak ciężar spada mi z serca. – Oczywiście, że jesteśmy – pogłaskał mnie po
policzku – i zawsze będziemy.
- Serio? – uśmiechnęłam się, bo już nie miałam siły się na
niego gniewać za ten mało śmieszny żart.
- Chyba, że znajdziesz sobie w między czasie lepszego ode
mnie. Wiem, że zasługujesz na kogoś lepszego, ale jestem egoistą – zmarszczyłam
brwi; nie wiedziałam o co mu chodzi. – Jestem egoistą bo chcę mieć cię tylko
dla siebie. Jesteś moim aniołem – ostatnie słowa wyszeptał całując mnie w obie
ręce. – I nie będę się tobą z nikim dzielił – dodał.
Poczułam, że się rumienię. Jeszcze nikt nigdy mi czegoś
takiego nie powiedział. Jestem jego. I może niektórzy zaczęli by się burzyć, bo
kobieta nie jest niczyją własnością, ale mi to odpowiadało. Harry jest mój, a
ja jestem jego. Jestem dziewczyną Harrego Stylesa. Jak to pięknie brzmi.
- Jesteś nią od momentu założenia tego łańcuszka – wskazał
na naszyjnik z kluczykiem na mojej piersi.
Odruchowo dotknęłam kluczyka. Może nie był to jakiś
strasznie drogi diamentowy pierścień, ani klejnot rodem z ‘Titanica’, ale
znaczył dla mnie więcej niż cała ta droga biżuteria. Bo był podarowany z
miłością, a miłość jest bezcenna.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz