- Caroline obudź się – Harry lekko mną potrząsnął.
- Powiedz to jeszcze raz – wymamrotałam i powoli otworzyłam
oczy.
- Caroline obudź się? – chłopak uniósł jedną brew.
- Nie… Tylko moje imię głuptasie – powiedziałam jakby to
było oczywiste.
Dla mnie tak. Podobało mi się gdy Harry wypowiadał moje
imię. Czułam motylki w brzuchu , gdy to robił. Cieszę się jak głupia gdy mówił
‘Caroline’; nie mogę opisać tej euforii kiedy trzymamy się za ręce, przytulamy,
a co dopiero całujemy.
- Caroline -
zamknęłam oczy rozkoszując się chwilą. – Caroline, Caroline, Caroline –
poczułam jego ciepły oddech na szyi. – Caroline – wyszeptał, a mnie przeszły
przyjemne dreszcze.
- Och, skończcie szeptać sobie te czułe słówka! My to
słyszymy! Harry później jej powiesz co zrobisz w nią w nocy – powiedział Louis,
a ja mimowolnie się wzdrygnęłam.
On nic nie zrobi ze mną w nocy! Boże wśród jakich zboczeńców
ja przybywam. Gorzej niż ja gdy miałam trzynaście lat! Jednak z miejsca
wybaczyłam Lou ten tekst. Trzeba się przyzwyczaić.
Jednak nie mogłam się powstrzymać przed skrzywieniem się.
Przetarłam oczy. Po chwili coś jakby szarpnęło samolotem i wylądowaliśmy. Chłopcy
spieszyli się na wywiad więc odstawili nas pod mój apartamentowiec i pojechali
dalej odwieźć dziewczyny.
Weszłam z Dianą do mieszkania i od razu rzuciłam się na
kanapę.
- Jak dobrze być w domu! – zawyłam i wtuliłam się w
poduszkę. – Chociaż nie… Czegoś mi brakuje – podniosłam głowę i zaczęłam się
rozglądać.
- Harrego? – zapytała ze śmiechem moja przyjaciółka.
- Mhm… - kiwnęłam głową i uśmiechnęłam się.
Na samo wspomnienie o chłopaku, MOIM chłopaku rozlało się po
moim ciele przyjemne ciepło. Tak w gruncie rzeczy to właśnie jego mi brakowało.
Ostatnio spędzałam z nim prawie każdy dzień. Często przesiadywał u mnie w domu
i tak jakoś wkomponował się w krajobraz, a raczej był jego główną częścią. Jego
obecność obok mnie to było coś naturalnego. Teraz pragnęłam go jeszcze
bardziej. Nie musiałam udawać, że jest tylko przyjacielem. Nigdy tak nie było.
Znaczy w pewnym sensie Harry jest jak przyjaciel mogę mu powiedzieć wszystko i
mieć pewność, że nikomu nie powie, ale z drugiej strony nie kocham go jak
przyjaciela. Kocham go jak chłopaka. Czystą, nieskazitelną miłością. Bez
żadnych kruczków czy gwiazdek. Nic zapisanego drobnym druczkiem. On wie
wszystko o mnie, a ja wiem wszystko o nim.
- Caroline ty jeszcze z Harrym nic…? – Diana nie musiała
kończyć.
- Nie. Jestem w stu procentach dziewicą. Nikt nie widział
mnie jeszcze nagiej. Chyba… - zawahałam się po przypomniałam sobie, że Harry
wszedł do łazienki wtedy kiedy brałam prysznic. – Nie. Raczej nikt mnie nie
widział nagiej.
- Bo wtedy chłopcy byli pod drzwiami sypialni i… - znowu
urwała.
- Nie! Wtedy nic się nie zdarzyło! – zaprzeczyłam trochę za
ostro. Chyba straciłam na wiarygodności. – Pomagałam mu się ubrać…
- Ubrać się… Tak to się teraz nazywa – dziewczyna poruszała
znacząco brwiami, a ja rzuciłam w nią poduszką.
- Tak? Ty mi lepiej powiedz jak się nazywa to coś pomiędzy
tobą, a Niallem – tym razem to ja dostałam poduszką. – Coś mu czytałaś na
dobranoc, a może był też buziak – zrobiłam z ust dziubek i zaczęłam cmokać.
Oby dwie wybuchłyśmy śmiechem i nawzajem obrzucałyśmy się
poduszkami. Było tak jak kiedyś.
- Jak za starych dobrych czasów – westchnęła Diana.
- Tak – uśmiechnęłam się. – Wycinamy ideał chłopaka czy piszemy
listę romantycznych akcji, które chciałybyśmy, żeby się wydarzyły?
- Pamiętam to! Pocałunek pod jemiołą…
- I w deszczu!
- I w śnieg!
- I… pod wodą też był? – spytałam i zamknęłam oczy. Wtedy
łatwiej mi się było skupić.
- Nie pamiętam… Zawsze można go dopisać, ale znając ciebie
zgubiłaś tą kartkę – posłała mi oskarżycielskie spojrzenie.
- Nieważne! – pokazałam jej język. – Ok, ale teraz na
poważnie co sądzisz o Nialluuuuu? – ostatnią literę imienia przekształciłam w
wycie.
- Jest fajny. Naprawdę fajny – dziewczyna patrzyła gdzieś w
bok.
- Serio? Tylko fajny? – uniosłam jedną brew.
- Ugh! Jest uroczy, ale…
- Znamy się za krótko – dokończyłam za nią. – Rozumiem.
- A ty i Harry? – usiadła koło mnie z wielkim uśmiechem na
twarzy.
- Ja i Harry… My… - zamyśliłam się. - Znamy się miesiąc i
jesteśmy ze sobą dwa dni. To dość krótko, ale wiem, że to nie jest zauroczenie.
Wiem, że go kocham.
- Czyli niedługo będę mówiła do ciebie pani Styles? –
zapytała.
Pani Styles! Jak to ładnie brzmi. Jednak co do tego ‘niedługo’
miałam pewne wątpliwości. Jak na razie nie chcę żeby media dowiedziały się o
naszym związku. Wtedy nie było by żadnego naszego związku. Z naszej małej
prywatnej strefy miłości zrobiłaby się brazylijska telenowela obserwowana
dwadzieścia cztery godziny na dobę przez ciekawskie obiektywy.
- Chyba nie – zaśmiałam się. – Nie chcę o tym mówić ludziom.
Dlatego Harry na tym wywiadzie powinien się pilnować… - natychmiast zamilkłam.
Nie rozmawiałam z nim o tym. Nie pytałam się go czy on chcę
o tym mówić fanom.
- Nie mówiłaś mu o tym? – Diana już sięgała po mój telefon.
- Nie – przyznałam i wybrałam numer.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz