piątek, 7 września 2012

Rozdział 25 "Then I'll hope you see the heart in me"


Harry uśmiechnął się lekko, a w jego oczach pojawiły się te wesołe iskierki. Pochyliłam się nad nim tak, że stykaliśmy się nosami. Chłopak rozchylił wargi zapewne czekając na pocałunek.
- Jestem wredna? – wyszeptałam wprost w jego usta, ale nie pocałowałam go.
Harry zamknął oczy i zamyślił się.
- Czasami tak – powiedział po chwili. – Czuję się wtedy przy tobie taki niepotrzebny. Bo jesteś pewną siebie dziewczyną i nie potrzebujesz jakiegoś tam chłopaka żeby być szczęśliwą. Tak naprawdę jednak to mnie nakręca. Cały czas muszę się starać o ciebie, bo w każdej chwili możesz mi uciec...
- Dobrze wiesz, że taka nie jestem – powiedziałam trochę zawstydzona swoim zachowaniem.
- Wiem – spojrzał mi prosto w oczy, a ja poczułam jakby patrzył w głąb mojej duszy. – To jednak nie zmienia faktu, że staram ci się udowadniać, że jestem ciebie wart.
- Nie musisz mi nic udowadniać. Ja wiem, że mnie kochasz…
- Więc udowadniam to sobie…
Pocałowałam go. Kompletnie mnie rozwalał takimi gadkami. To było takie słodkie. Tak… Harry doskonale wiedział jak zbajerować dziewczynę. Przynajmniej na mnie to działało.
- Harry wiesz, że naprawdę, naprawdę nie mogę nic na to poradzić? Chciałabym być kochana. Taka jak ty, ale widocznie ja inaczej się zakochuję… Przepraszam…
Położyłam się obok chłopaka nieco przybita. Przeze mnie czuł się niepotrzebny. Naprawdę byłam aż taka okropna?
Poczułam usta chłopaka na swojej szyi. Zamknęłam oczy.
- Nie przepraszaj – wymruczał przesuwając nosem po moim policzku. – Podoba mi się to. Jesteś kochana na swój sposób. Ty po prostu nie podajesz mi się na talerzu jeśli wiesz o co chodzi. To ja tutaj muszę się starać i naprawdę mi się to podoba…
- Kłamiesz. Nie chcesz żebym się zadręczała – westchnęłam bo Harry znowu musnął ustami moją szyję.
- Nie Caroline. Uwierz mi. Kocham cię taka jaka jesteś – wziął moją twarz w dłonie i pocałował z uczuciem. – Nie milszą, nie łatwiejszą i nie inną. Taką jaka jesteś. Kocham cię…
- No… Nie masz wyjścia.
Humor od razu mi się poprawił, a chłopak widząc, że wróciła mi pewność siebie uśmiechnął się seksownie.
- Nie to, że chciałem ci podbudować samoocenę czy coś – mruknął i przeczesał palcami moje włosy.
- Oczywiście, że nie – zbulwersowałam się, a później wybuchłam śmiechem.
- Kocham cię – znowu mnie pocałował.
- No już mówiłam… Nie masz wyjścia – uśmiechnęłam się pod nosem.
- Nie, nie, nie – pokręcił głową. – Powinnaś powiedzieć, że ty mnie też kochasz.
- Ale to by było takie przewidywalne – wywróciłam oczami.
- No tak. Ty jesteś przecież Caroline Devon.
Poprzytulaliśmy się jeszcze trochę, ale po chwili ktoś zadzwonił do drzwi. Usłyszałam, że ktoś schodzi po schodach i otwiera drzwi.
- Ubierz się! – usłyszałam z dołu krzyk Diany.
Znowu kroki po schodach i zaraz w drzwiach stał Niall z zaróżowionymi policzkami.
- Diana do ciebie… - bąknął i zamknął drzwi.
Wybuchłam śmiechem, pocałowałam Harrego w policzek i zeszłam na dół. Moja przyjaciółka stała w przedpokoju i patrzyła na widok w salonie z wyraźnym przerażeniem.
- Dziękuje kochanie – powiedziałam i wzięłam od niej torbę z ubraniami.
- Nie kochaniuj mi tutaj – mruknęła, ale troszkę się uśmiechnęła. – Będziesz mi musiała wynagrodzić ten widok.
- Chodzi ci o ten burdel czy o niekompletnie ubranego Nialla – poruszałam brwiami, a Diana się zarumieniła.
- Mam już jechać, czy poczekać na ciebie i wrócimy razem? – zapytała wbijając wzrok w czubki swoich trampek.
- Poczekaj. Idź do kuchni. Tam jest w miarę czysto.
Diana ruszyła we wskazanym kierunku próbując nie wdepnąć w resztki jedzenia, a ja pognałam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic i umyłam włosy. Nie przejmowałam się zbytnio tym, że używam męskiego szamponu. Takie podobno lepiej robią na włosy. Wyszłam z kabiny i owinęłam włosy ręcznikiem. Wyciągnęłam ciuchy, które wzięła dla mnie Diana. Poprzecierane jeansowe rurki, biały top i fioletowo-biała bluza z adidasa. Uśmiechnęłam się. Dobrze, że wzięła to. Miało być na luzie. Nie chciałam zwracać na siebie jakiejś większej uwagi. Nie po moim nagim występie przed Liamem. Dobrze, że nie zaczęłam tańczyć czy coś w tym guście. Dobrze, że to był Liam, a nie Louis. Tomlinson na pewno by mi tego nie przepuścił. Oj miałby powód do żartów… Ubrałam bluzkę i spodnie. Włosy związałam w ciasnego koczka i dopiero wtedy założyłam bluzę . Pożegnałam się z Harrym, który już zasypiał i mruczał pod nosem coś o aniołach. Poszłam do kuchni po przyjaciółkę i wyszliśmy razem z domu. Naciągnęłam na głowę kaptur. Miałam mokrą głowę, a nie chciałam się przeziębić. Przed willą czekała taksówka. Weszłyśmy do niej i ruszyłyśmy do domu.
- Piękny widok o poranku co? – zapytałam szturchając blondynkę łokciem.
- Nie wiem o co ci chodzi – bąknęła i zrobiła się cała czerwona.
- O Nialla! – wrzasnęłam, a Diana przygryzła wargę. – Jeżeli tak się będziesz przy nim zachowywała raczej się zorientuje, że na niego lecisz. Poza tym w Paryżu leżeliście razem na łóżku…
- To nie tak! – przerwała mi gwałtownie. – Harry wrócił wtedy do domu, a Niall nie miał ochoty już spać. Ty się spakowałaś i zaraz uciekłaś… Siedziałam sama w pokoju i czytałam książkę no i przyszedł do mnie Niall i spytał się czy może posiedzieć ze mną. No to zgodziłam się bo przecież nie będę go wyganiała…
- Dobra… Dalej wiem jak było! – wywróciłam znudzona oczami.
- Wcale nie! Nie wyobrażaj sobie nie wiadomo czego – prychnęła i odwróciła się do mnie plecami.
- Dobra!                                                    
- Dobra!
- No to super!
- No i przynajmniej w tym się zgadzamy – mruknęła i zaraz wybuchłyśmy śmiechem.
Nie umiałyśmy się kłócić. Zwykle godziłyśmy się po godzinie, góra dwóch. Jeszcze nie zdarzyło się coś takiego, żebyśmy nie odzywały się do siebie przez tydzień. To jasne, że nie kontaktowałyśmy się za często, bo ja mieszkałam w Londynie, a ona w Warszawie. Przez to też nie miałyśmy się okazji kłócić.
Dojechałyśmy pod mój apartamentowiec i weszłyśmy do środka. Od razu rozpuściłam włosy. Postanowiłyśmy z Diana spędzić resztę tego dnia w swoim towarzystwie. Zrobiłyśmy popcorn i oglądałyśmy filmy. Co chwila jednak wszystko komentowałyśmy i nie za bardzo skupiałyśmy się na filmie. No bo jak można nie mieć żadnych skojarzeń przy najlepszej przyjaciółce? Jak?! No i jak można nie wydzierać się do telewizora udzielając głównej bohaterce dobrych rad? Ja tak potrafię robić nawet na ‘Zakochanym kundlu’. Na bajce dla dzieci! A co dopiero na filmie. No, ale tak robi każdy nawet jeśli nie mówi swoich złotych myśli na głos.



Hej! Wróciłam! Przepraszam, że tak długo nie pisałam, ale jakoś nie miałam chęci do pisania, a rozdziały piszę na bieżąco i nie mam ich więcej na składzie (dobra mam jeden i pół, ale ukarzą się one za długi okres czasu bo jak na razie nie pasują do sytuacji ani trochę). Dziękuję za wszystkie odwiedziny. Naprawdę jesteście świetni. Znaczy mogłoby być lepiej z komentarzami, ale doceniam to że wchodzicie bo na początku to wyglądało mniej więcej tak ________/\_/\_____, a te _/\_ oznaczały zwykle 3 lub 4 osoby. Teraz jest już o wiele więcej wejść. Trzymać tak dalej. Dziękuję tym, którzy tu wejdą i skomentują ten post. Wiem, że nie należy do jakiś wybitnych. Jednak proszę komentujcie. Pisze swoje opinię. Co byście chcieli? Może za mało opisów? Za mało Nialla, albo Zayna? Za dużo niewyjaśnionych rzeczy? Piszcie co myślicie. RAZEM stworzymy nawet fajne opowiadanie. Prawda? Z góry dziękuję za wszystkie rady. Do usłyszenia. xx