poniedziałek, 26 listopada 2012

Rozdział 31 "You like your girl's insane"

Obudziłam się, ale nie chciało mi się otwierać oczu. Poczułam, że mam podwiniętą koszulkę i, że ktoś jeździ palcem wzdłuż mojego kręgosłupa. To było przyjemne. Harry przestał na chwilę i zaraz poczułam jego usta na swojej skórze. Nieświadomie westchnęłam. Chłopak znowu przestał.
- Obudziłem cię? – zapytał, czułam jego ciepły oddech na skórze.
- To była najprzyjemniejsza pobudka na świecie – wyszeptałam i obróciłam się na plecy.
Harry uśmiechnął się i poprawił moją koszulę, tak żeby zakrywała mi brzuch. Położył się koło mnie, a ja musnęłam palcami jego policzek. Idealny. Podniosłam się i podparłam jedną ręką. Drugą natomiast zaczęłam gładzić tors Harrego. Również idealny. Kąciki jego ust się podniosły, a ja przygryzłam jedną wargę. Nachyliłam się by go pocałować i nagle do pokoju wpadł Louis.
- Harry! Zaraz mamy samolo… Oo! – chciał cofnąć się do tyłu, ale w głąb pokoju wepchał go Zayn.
- Spakowaliśmy cię i przywieźliśmy ciuchy na przebranie nie musisz – popatrzył na nas i na chwilę się zaciął – dziękować – dokończył ciszej.
W pokoju zapanowała cisza. Nikt się nie ruszał, ani nic nie mówił. Ramiączko zsunęło się z mojego ramienia. Czułam się trochę niezręcznie. Mały świat mój i Harrego został zburzony, a magiczna atmosfera zakłócona.
- Yhm – odchrząknął Harry. – Możecie wyjść?
Lou i Zayn popatrzyli po sobie i wyszli. Malik rzucił tylko żebyśmy się pośpieszyli.
- Chyba już będę się zbierał – stwierdził Harry i podniósł się z łóżka.
Na podłodze leżały ciuchy o których mówił Zayn. Harry szybko je ubrał. W tym samym czasie ja też przebrałam się w jeansowe rurki i zwykłą białą bokserkę. Moje włosy tym razem nawet bez czesania wyglądały w porządku. Loczek popatrzył na mnie przepraszającym wzrokiem. Uśmiechnęłam się smutno i przytuliłam go.
- To nie twoja wina – powiedziałam. – Będzie mi tu smutno bez ciebie.
- Będę dzwonił najczęściej jak mogę – pocałował mnie w czoło, a ja poczułam łzy napływające mi do oczu.
On tylko wyjeżdżał do USA, a nie umierał. Taka była jego praca. Nie wiedziałam, że to będzie takie trudne. Dotychczas spędzałam z nim każdy dzień. Teraz miało się to zmienić.
Wyszliśmy z pokoju trzymając się za ręce. Chłopcy już czekali na Harrego w przedpokoju. Na nasz widok otworzyli drzwi. Louis poruszał znacząco brwiami, a ja pokręciłam głową. Już wiem o co temu śmiesznemu zboczeńcowi chodziło.
Harry puścił moją rękę i zaczął ubierać buty. Objęłam się ramionami i oparłam o ścianę. Gdy już przyszykował się do wyjścia Zayn i Louis już stali za drzwiami. Harry przekroczył próg.
- Do zobaczenia – powiedział i musnął moje usta.
- Chyba w nocy się wystarczająco pożegnaliście – zawołał Louis, ale Zayn walnął go w ramię i pokręcił głową.
- Widzimy się na skype? – zapytałam i złapałam go za koszulkę. Harry pokiwał głową. – Będę czekać.
Uśmiechnęłam się smutno i przyciągnęłam go do siebie. Nasze usta się złączyły. Nie chciałam go tam puszczać. Wszędzie pewnie roiło się od dziewczyn w bikini na wrotkach. Zayn odchrząknął. Harry cofnął się do tyłu, a ja poczułam się samotna. Wyszli. Zamknęłam za nimi drzwi. I spojrzałam na zegarek. Za półtorej godziny miałam być na przymiarce.
- Zbieramy się już powoli? Wstąpimy jeszcze do jakiejś kafejki czy coś – uśmiechnęłam się.
Czułam, że gdyby nie Diana pobiegłabym z płaczem za Harrym. Zaczynałam wariować na jego punkcie. Na początku zachowywałam pewien dystans, ale teraz on zniknął. Po prostu zniknął. Zniknął tak szybko, jak pojawiła się świadomość tego, że byłam gotowa wszystko dla niego zostawić.
- Jasne – Diana odwzajemniła uśmiech.
Zamówiłyśmy taksówkę. Miała przyjechać za dziesięć minut. Rzuciłam tylko swoje imię i nazwisko, a postarali się. Miałam swoje przywileje. Powoli zbierałyśmy się do wyjścia. Gdy byłyśmy już na dole taksówka czekała. Weszłyśmy do środka i nagle mój telefon zadzwonił. Serce zabiło mi mocniej.
- Halo? – odebrałam z myślą, ze to Harry.
- Mogłabyś przyjechać na przymiarkę teraz? – zdziwiłam się i spojrzałam na wyświetlacz. Nie Harry. – Wcześniej miałabyś wolne.
- Hmm… Jasne. Nie ma sprawy – powiedziałam siląc się na rzeczowy ton i rozłączyłam się. – Zmiana planów. Najpierw przymiarka, potem kafejka.
Podałam adres taksówkarzowi, a ten ruszył. Nie jechałam do żadnego znanego domu mody. Czasami wybierałam też tych mniej znanych projektantów, albo tych początkujących. Kiedyś też przecież taka byłam. Mała i nieznana. Zdana na łaskę innych. Czasami po prostu trzeba wykorzystywać swoją pozycję. Starałam się tego nie robić za często.
W końcu dojechaliśmy na miejsce. Zapłaciłam i wyszłyśmy z taksówki. Jak na mało znanego projektanta Sam wybrał sobie niezłe miejsce na pokaz. Mała rezydencja w stylu wiktoriańskim. Na pewno miała piękne wnętrze. Szykował się pokaz domowy.
Zapukałam do drzwi. Otworzył je sam Sam (hahahahhaha nie mogłam się powstrzymać, przepraszam). Nie tracąc czasu na przywitanie wciągnął nas do domu i popchał do innego pomieszczenia. Miło jest być traktowanym jak przedmiot, jednak mimo tego roześmiałam się.
- Też miło cię widzieć Sam – zachichotałam.
- Przepraszam, ale mamy małe opóźnienie. Pokaz ma być w ogrodzie, ale żywopłoty źle wyglądają na tle trawy…
- To straszne – zakryłam usta dłonią.
- Amy pokarze ci twoje ciuchy – jak na zawołanie podeszła do mnie krótko ścięta dziewczyna.
Zaprowadziła mnie do wieszaka.
- Te  spodnie, ta bluzka, ta i ta sukienka – podała mi ciuchy i odeszła pomóc jakiejś innej dziewczynie, która dopiero co przyszła.
Postanowiłam najpierw przymierzyć spodnie i bluzkę. Spodnie jasnoróżowe, długości 7/8 w stylu Brigitte Bardot i takiego samego koloru sweterek z rękawami ¾. Ściągnęłam bokserkę i założyłam sweterek. Był miękki w dotyku i odsłaniał moje ramiona. Zabrałam się za zakładanie spodni. Ściągnęłam swoje rurki i zaczęłam zakładać te projektu Sama. Po chwili poczułam opór. Zatrzymały my się na udach. Poczułam jakby ktoś wbił mi lodowaty sopel w żołądek.
- Sam?! – zawołałam jakbym zaraz miała się rozpłakać.
- Co się stało? – chłopak wszedł do garderoby.
Wszędzie było pełno wieszaków z ciuchami, ale bez problemu mnie znalazł. Uniósł brwi z geście zdziwienia.
- Jakiś problem? – zapytał.
- Nie mogę ubrać tych spodni – wykrztusiłam.
Chłopak patrzył na mnie przez chwilę, a potem odwrócił się na pięcie. Zrezygnowana ściągnęłam spodnie i sweterek. Przyjrzałam się swojemu odbiciu w lustrze obok. Przecież…
- Amy dała ci złe spodnie i bluzkę. Twoje są te – podał mi ciuchy, które wyglądały tak samo jak te co leżały koło mnie.
- Są takie same – zauważyłam.
- Nie. Te są większe – wyjaśnił, położył ciuchy na krześle obok mnie i zabrał tamte.
Jak zahipnotyzowana założyłam nowe spodnie i sweterek. Amy obejrzała mnie i stwierdziła, że wyglądają dobrze. Pierwsza sukienka była cała biała, miała krótkie rękawy i rozkloszowany dół. Sięgała mi do kolan i wszędzie miała poprzyszywane jasne koraliki, albo przezroczyste cekiny. Ta tez pasowała. Druga była czerwona, miała zabudowana górę i również rozkloszowany dół. Była dobra.
Przebrałam się w swoje ciuchy i pożegnałam się z samem. Miałam wrócić za godzinę. Diana czekała na mnie na jakimś krześle w przedpokoju. Na mój widok wstała.
Poszłyśmy do najbliższej kafejki.
- Co bierzesz? – zapytałam przyjaciółkę gdy podali nam karty dań.
- Chyba… Deser lodowy czekoladowo-miętowy – odpowiedziała.
- No tak – zaśmiałam się. Czekolada i mięta to było jej ulubione połączenie. – A ja des… Wodę. Nie mam na nic ochoty. Chcę wodę – stwierdziłam.


Diana popatrzyła na mnie dziwnie. To było niecodzienne, że nie chciałam jeść, ale teraz… Jakoś nie miałam apetytu.



Jak szybko! Zdziwieni, nie? Ale nie można się uczyć, gdy każda próba wygląda tak...



Hhahahaah! Co wy na to? Podoba wam się?
Znacie jakies mało znane blogi?
Komentować! ♥♥♥

loff ju soł macz

sobota, 24 listopada 2012

Rozdział 30 "They say that the world was built for two"


Popatrzyłam się na Nialla. Miał cały czarny nos i wąsy, a Diana siedziała razem z nim na dywanie i kredką uśmiechała się jakby oczarowana blondynem. To prawda był słodki i ona też… Wydawała się czasami słodka. Okrągła buzia otoczona aureolą ciemnoblond loków i piegi, ale jaka potrafiła być wredna. Z pozoru nieśmiała, ale nie ocenia się ludzi po wyglądzie. Nieprawdaż?
Wybuchłam śmiechem.
- Jesteś słodki – stwierdziłam, a Niall miauknął. – No właśnie.
- I to ja jestem najmłodszy z zespołu – westchnął Harry.
- Też byś tak chciał, ale i tak nie będziesz słodszy ode mnie – powiedział Niall i zaczął robić śmieszne miny do Diany, która co chwila wybuchała śmiechem.
Zayn skrzywił się, ale napotykając mój wzrok zmienił wyraz twarzy na szczęśliwy. Harry zerknął na mnie.
- Wolę być seksowny – powiedział oblizując wargi na co ja automatycznie się zarumieniłam. – Widzisz?
- Harry! – zawołałam i schowałam twarz w dłoniach.
Przez uchylone palce widziałam jak Zayn znowu się krzywi. Czyżby nie odpowiadały mu takie ‘dziecinne’ zachowania. Już i tak wszyscy wiedzą, że on i Perrie robią dużo mniej niewinne rzeczy. Wszyscy wiedzą i słyszą – jak to kiedyś powiedział mi Harry.
- Ale nawet z tymi idiotycznymi wąsami nie stracę na wartości – na potwierdzenie swoich słów wziął od Diany kredkę i podał ją mi jednocześnie koło mnie siadając. – Caroline, mogłabyś?
Uśmiechnęłam się i przytaknęłam. Narysowałam mu okrągły nosek, a Harry się skrzywił i zamknął oczy. Upomniałam go żeby tego nie robił bo zepsuje moje arcydzieło i przez rysowanie wąsów siedział spokojnie. Odsunęłam kredkę od jego policzka. Wyglądał słodko. Otworzył oczy. Swoje piękne zielone oczy. Jedyne co miałam w mojej głowie to myśli o tym jaki on to nie jest śliczny, słodki i, że chciałabym żeby reszta poszła… Miałam ochotę się na niego patrzeć i nic nie robić. Mieć go tylko dla siebie, głaskać po policzku, dotykać loczków i całować w usta. Harry jakby czytał w moich myślach, uśmiechnął się i złożył na moich wargach niewinny buziak.
Uśmiechnęłam się i lekko się zarumieniłam.
- I co kto jest teraz najsłodszy? – zawołał Harry.
- Nadal ja.
- Nadal Niall – powiedziała Diana razem z Niallem.
- Ty – stwierdziłam i przygryzłam wargę.
- No oczywiście, że ja – Harry pokiwał głową.
- Skromność – mruknęłam.
- Mamy remis – Styles chyba za bardzo się wczuł w konkurs na najsłodszego chłopaka. – Louis, a jakie jest twoje zdanie.
- Harry – jakoś nie zdziwiła mnie ta odpowiedź.
- To nie fair! Zayn! Zayn! To ja jestem najsłodszy? Prawda? Hmm? – zaczął dopytywać się Horan.
Malik odsunął ręką przybliżającego się blondyna. Jego mina męczennika wskazywała na to, że nie bawi się tutaj za dobrze. Lekko psuł atmosferę.
- Wolę dziewczyny – przewrócił oczami. – Chyba czas się zbierać. Idę.
Podniósł się z fotela. Horan wzruszył ramionami i również wstał. Podał rękę Louisowi i poszli we trójkę się zbierać do wyjścia. Harry również chciał wstać, ale ja złapałam go za rękę i przytrzymałam na kanapie.
- Ty śpisz dzisiaj u mnie – powiedziałam z naciskiem.
Oczy loczka rozbłysły, a kąciki jego ust podniosły się w górę. Dołeczki w jego policzkach były urocze.
- To na co my jeszcze czekamy? – zapytał wstając i podając mi rękę.
Przewróciłam oczami i wstałam. Harry przyciągnął mnie do siebie pragnąc pocałunku, ale ja wyminęłam go i poszłam się pożegnać z chłopakami. Po chwili w mieszkaniu zostałam tylko ja, loczek i Diana, która widząc do czego cała sytuacja zmierza zamknęła się w łazience. Harry pociągnął mnie do mojej sypialni.
- Masz jakieś konkretne plany na dzisiaj? – loczek przesunął palcem po moim obojczyku i złapał mnie za podbródek.
- Chciałam tylko cię przypilnować, żebyś nie zaspał i nie imprezował – powiedziałam z uśmiechem.
- Nie – pokręcił głową. – Nie tym razem. Dzisiaj będziemy niegrzeczni.
Harry złapał mnie w pasie, tym samym upadając na łóżko tak, że leżałam na nim.
- Harry nie – popatrzyłam się w sufit, ale chłopak widocznie nie rozumiał znaczenia tego słowa bo zaraz przekręcił się tak, że to ja byłam pod nim.
- Caroline… Jestem bogiem seksu – wymruczał.
Zaczęłam się śmiać. Ciekawe skąd on wie takie rzeczy? Sam sobie…
- Ta… A te wąsy nadają ci styl łamacza serc – sarknęłam i zmarszczyłam nos.
- Jakie wąsy? – zapytał i przejechał ręką po twarzy. – Goliłem się dziś rano.
- Kocie wąsy – wyjaśniłam, a widząc minę chłopaka znowu zaczęłam się śmiać. – Nie podniecają mnie.
- Czekaj. Pójdę je szybko zmyć. Ok? – podniósł się z łóżka. – I dokończymy.
Wyszedł z pokoju. Nie mogłam uwierzyć, że on naprawdę myśli, że chodzi tu tylko o jego pomalowaną twarz. Przebrałam się w kremową koszulkę nocną na ramiączkach i weszłam do łóżka. Patrzyłam się na drzwi w których po chwili pojawił się Harry. Na widok mnie przykrytej po samą szyję kołdrą uniósł brwi i ściągnął koszulkę.
- Mam nadzieję, że jesteś naga – powiedział rozpinając spodnie.
- Oczywiście kochanie – starałam się, aby mój głos brzmiał seksownie.
Loczek popatrzył na mnie, a ja uśmiechnęłam się, szybko zsunęłam jedno ramiączko z ramienia i odsłoniłam je.
- Widzisz? – przygryzłam wargę, a oczy Harrego rozbłysły.
W środku jednak cała się trzęsłam ze śmiechu. Wiedziałam, że będzie na mnie zły.
- Dobra, nie napalaj się tak – postanowiłam dłużej się nim nie bawić. – Jestem ubrana.
- To się zaraz zmieni – chłopak położył się koło mnie i odrzucił kołdrę.
- Harry – westchnęłam i wzięłam jego twarz w dłonie. – Po pierwsze zimno mi…
- Ja cię rozgrzeję – wtrącił.
- Po drugie – kontynuowałam – Diana tu jest, a sam wiesz, że to słychać. Kochanie…
- Nie. Dobra. Rozumiem – schylił się po kołdrę i nas przykrył. – Dobranoc.
- Teraz będziemy się na siebie obrażać dwa razy dziennie?
- No nie, ale… Wiesz jakbym chciał żebyś cała była moja…
- Jestem cała twoja – przysunęłam się do niego i musnęłam jego usta. – I będę.
Harry uśmiechnął się. Odwróciłam się do niego plecami, a on mocno mnie przytulił.
- Najchętniej porwałbym cię i gdzieś wyjechał. Tak żeby nikt nas nie znalazł. Nie musielibyśmy odstawiać tej szopki gdy jesteśmy przy ludziach – wyszeptał i zaczął całować mnie po karku.
Poczułam na swoim ciele gęsią skórkę.
- A co z fankami? Chłopakami? Z twoją karierą? Przecież to kochasz – byłam lekko przerażona perspektywą rzucenia przez Harrego wszystkiego co miał. Jestem przecież tylko dziewczyną.
- Chłopców moglibyśmy czasami odwiedzać – odpowiedział po dłuższej chwili.
- Mogłabym coś dla ciebie zrobić? – zapytałam i odwróciłam się do niego twarzą. Chciałam patrzeć mu w oczy.
- Słucham? – zapytał zdezorientowany.
- Powiedz mi o wszystkich rzeczach, które chcesz zrobić. Bo… TO kiedyś… Nie dzisiaj, ale kiedyś. Ale jeśli chcesz  zrobię dla ciebie wszystko. Chce żebyś to wiedział. Mogłabym rzucić to wszystko bo – zamilkłam na chwilę. Z jednej strony bałam się, ale czułam, że – od dłuższego czasu… To ty jesteś wszystkim.
Harry patrzył się w na mnie i nic nie mówił. Rozchyliłam wargi i zamknęłam oczy czekając na pocałunek. Chłopak przysunął mnie bliżej siebie i złączył nasze usta w pocałunku.
- Tak naprawdę nie jestem pewna siebie. Potrzebuję cię, żeby normalnie funkcjonować. W tej chwili… Mogłabym umrzeć. Jestem tu z tobą, a to jest jakbym była w raju…
- Kocham cię – wykrztusił w końcu Harry. – Już zawsze będę cię kochał.
Przytuliłam się do niego mocno. Nie chciałabym go nigdy puszczać. Trzymałam w ramionach cały mój świat. Byłam gotowa zrobić dla niego wszystko. Już nigdy mu nie odmówię.





To jak z tym musicalem?

Znacie jakieś 11 mało znanych blogów? 
Muszę zrobić to liebcośtamblogger.

Komentować! ♥

zauważyłam, że jest coraz mniej wejść ;c

środa, 21 listopada 2012

Rozdział 29 "I wanna see you baby, stayin' by my side."


- Harry… Myślę, że ja nie będę pić – stwierdziłam i wtuliłam się w niego.
- Czego? – zapytał.
- Oby dwoje pamiętamy co ostatnio odwalałam… Dobrze, że teraz nie ma tu żadnego basenu…
Zaśmialiśmy się. Liam zrobił się cały czerwony i założył płaszcz. Stwierdził, że chce pobyć trochę z Danielle. Nie dziwiłam mu się. Ona miała swoje sprawy, on  swoje. Dobrze, że ja i Harry jeszcze spędzaliśmy każdy dzień razem. Udawało mi się odwoływać wszystkie spotkania do przymiarki strojów na pokazy, ale jutro już będę musiała iść i poprzymierzać te sukienki i spodnie.
- Poza tym jutro idę na przymiarkę, a do tego naprawdę trzeba być przytomnym…
- Pojechać tam z tobą? Podwieźć cię czy coś? – objął mnie i zaczął głaskać po brzuchu.
- Nie trzeba. Jak będziesz pijany to wstaniesz wtedy kiedy ja wrócę więc nie ma potrzeby – wzięłam go za rękę i splotłam nasze palce.
- Mogę nie pić – powiedział z oburzeniem.
Prychnęłam. – Ten wir rock’n’rollowego życia cię wzywa. Nie możesz się jemu oprzeć.
- Poprawka. Nie mogę oprzeć się tobie… - wymruczał i musnął ustami moją szyję.
- Awww! Rzygam tęczą, bo rzyganie jest glamour! Ogar! Nie jesteście tu sami – Niall i Diana patrzyli się na nas ze zniesmaczonymi minami.
Ocknęłam się. Kompletnie o nich zapomniałam. Harry widocznie też, bo patrzył na nich z taką miną jakby byli to jacyś obcy ludzie.
- Bla, bla! – powiedział w końcu do nich w wywalonym językiem i przycisnął mnie mocniej do siebie.
Po chwili do mieszkania wpadł Louis i Zayn.
- Nie chcieli mi sprzedać! Mi! Rozumiecie? – Louis po wykrzyczeniu tych słów opadł bezsilnie na fotel.
- Trzeba było nie kupować jeszcze tych żelków – warknął Zayn, odwiesił płaszcz na wieszak i usiadł na drugim fotelu.
- No właśnie… Żelki… Macie dzieci – wyciągnął z małej reklamówki paczkę misiów haribo i rzucił nimi w Nialla.
- Wow! Dzięki! – zawołał uradowany blondyn.
- A Zaynowi by nie sprzedali? – zapytałam.
- Nie. Facet coś tam powiedział, że jak ja przyszedłem zapytać się o to samo co kolega to będzie dzwonił na policję. Nie chcę żeby w gazetach pisali…. No wiecie. Źli chłopcy i te sprawy…
- No nic… To będę mógł cię jutro zawieźć? – Harry powrócił do rozmowy ze mną.
- Jutro jedziemy do USA – powiedział Louis.
- Słucham? – spytałam z Harrym jednocześnie.
- Nie mów, że zapomniałeś – Zayn założył ręce na piersiach.
- Nie… Skądże… - Harry zaczął się tłumaczyć, a ja patrzyłam na niego z wyrzutem. – Przepraszam. Zapomniałem – wyszeptał mi do ucha.
- Nic się nie stało, ale mogłeś mi powiedzieć. Inaczej bym to zorganizowała…
- Masz na myśli coś konkretnego? – loczek poruszał znacząco brwiami, a ja tylko zrezygnowana pokręciłam głową.
Chłopak przytulił mnie mocno do siebie i zaczął całować po policzku co chwila mówiąc, że chciałby zostać, ale nie może. W pewnym momencie odwróciłam głowę tak, że pocałował mnie w usta.
- Tylko nie szalej…
- Jedziemy dopiero jutro. Mamy dużo czasu dla siebie – Harry uśmiechnął się seksownie.
- No właśnie – wtrącił Zayn. – Wiemy, że za NAMI też będziesz tęsknić.
- Oczywiście, że tak… No jasne!
Zayn uśmiechnął się pod nosem, a Lou dalej przeżywał akcję w sklepie. Harry wstał i podszedł do przyjaciela. Ściągnął mu kurtkę i odwiesił ją na wieszak.
- Lou… Nie przejmuj się. Ten dziad pewnie zazdrości ci urody i chciałby wyglądać tak młodo jak ty – Harry klęknął przy przyjacielu.
- Tak myślisz? – Louis odsłonił zasłonioną rękami twarz.
- No jasne! Na kogo lecą dziewczyny? Na ciebie czy na niego?
- Na mnie…
- Kto jesteś? – zapytał Harry niespodziewanie.
- Louis Tomlinson – mruknął Lou niemrawo.
- Nie słyszałem…
- Louis Tommo Tomlinson! – wydarł się.
- Yeah! – krzyknął Harry i rzucił się na przyjaciela.
- Yeah! – odkrzyknął Louis i objął Stylesa.
Patrzyłam na tę scenę z rozbawieniem. Uroczy widok. Dwójka najlepszych przyjaciół.
- Patrzcie jestem kotem! – zawołał Niall i wszyscy zwrócili głowy w jego stronę.



Jestem chora. -.-

*u* jejuuu jakbym chciała takiego Zayna z pieskiem

stwierdziłam, że jak na razie nie niszczę im życia. Niech się kochają i rozmnażają.

TERAZ PYTANIE NA, KTÓRE błagam ODPOWIEZCIE :
O czym mógłby być musical?
Huehuehue. Wszystkie jakies swoje skojarzenia z główną rolą żeńską .
  : >

środa, 14 listopada 2012

Rozdział 28 "But it wouldn't be nothing, nothing without a woman or a girl"


Harry cofnął się lekko do tyłu i mnie złapał mocno do siebie przytulając. Szybko odnalazłam jego usta i nie przerywając pocałunków złapałam go za bluzkę i wciągnęłam do mieszkania. Chłopak zamknął za nami drzwi i oparł się o nie, a raczej ja go do nich przycisnęłam. Pociągnęłam za jego koszulkę.
- Caroline… - zaczął, ale ja spojrzałam na niego tym wzrokiem nie znoszącym sprzeciwu i znowu zaczęliśmy się całować. – Caroline…
- Co znowu? – westchnęłam i odsunęłam się od niego.
- Bo wiesz… Zrobiłem dla ciebie to ciasto i bardzo się starałem… - zmierzwił swoje loki, a ja prychnęłam.
- W takiej chwili myślisz o cieście? – zapytałam kładąc dłonie na biodrach.
- Znaczy… - chyba zorientował się, że zepsuł sytuację która była na jego rękę. - Jak chcesz robić coś innego to też mogę się postarać.
Znowu zaczęliśmy się całować.
- Nie. Zepsułeś to – spojrzałam na niego z wyrzutem i wzięłam ciasto do kuchni.
Rozpakowałam je i wzięłam nóż do ręki. Już chciałam je pokroić, ale zawahałam się.
- Pomóc ci? – zaproponował Harry obejmując mnie jedną ręką w talii ,a drugą wziął moją dłoń która trzymała nóż.
Popatrzyłam na niego i uśmiechnęłam się. Zaczęliśmy razem kroić to ciasno. Jak… Jak…
- Jak na weselu – zachichotałam, a Harry się uśmiechnął.
- Czy pani Styles skusi się na kawałek… tortu weselnego? – zapytał i pocałował mnie z policzek.
- Ależ oczywiście panie Styles – odpowiedziałam słodkim głosikiem. – Haroldzie… Naprawdę chciałbyś…
Nie. Nie będę dokańczać. Chciałam się zapytać czy chciałby żebym kiedyś, w przyszłości, w dalekiej przyszłości została panią Styles, ale… To są chyba zbyt dalekosiężne plany jak na nas.
Harry mruknął coś, odkroiliśmy sobie po kawałku i poszliśmy do salonu. Włączyliśmy telewizję i zaczęliśmy jeść. W pewnej chwili zobaczyłam widelec z ciastem przed moim nosem.
- Hę? – odsunęłam głowę i popatrzyłam na Harrego.
- Chciałem cię nakarmić ciastem – wytłumaczył. – Wiesz… Tak romantycznie…
Wzruszyłam ramionami i już prawie miałam ciasto w budzi kiedy Harry odsunął widelec.
- Dostaniesz jak dasz mi buziaka – powiedział i wydął wargi.
- Kochanie nie udało ci się. Ja mam swój kawałek – podniosłam talerzyk do góry, a Harry mi go wyrwał.
- Już nie – wystawił język.
- Harry! – westchnęłam, a on znowu zrobił z ust dziubek. - Serio? Więc lepiej to odłóż – powiedziałam, wzięłam od niego talerzyki i położyłam na podłodze obok nas.
Chłopak patrzył na mnie ze zdziwieniem. Uśmiechnęłam się i przysunęłam do niego. Harry odwzajemnił uśmiech. Złapałam go za koszulkę tak, że upadliśmy na podłogę. Zachichotałam i pocałowałam go.
- Harry zbieraj się kuple po ciebie przyjechali – zawołała Diana wchodząc do mieszkania, ale gdy zobaczyła nas na podłodze odruchowo się cofnęła.
- Raw! Nie tak ostro – powiedział Niall, który stał za nią.
Po chwili cała wiara wpadła do mojego mieszkania. Niall zajadał się ciastem. Liam i Louis majstrowali coś przy telewizorze, a Zayn rozglądał się po mieszkaniu. Diana usiadła sobie na fotelu i jak gdyby nigdy nic przyglądała się poczynaniom Tomlinsona, który akurat wyżywał się na Liamie.
Ja z Harrym przyglądałam się temu wszystkiemu ze zdziwionymi minami już w pozycji siedzącej na kanapie. Po chwili z mojego pokoju wyszedł Zayn z moim ulubionym czarnym staniku.
- Co to jest? – zapytał udając, że trzyma procę.
- Moja bardotka? – odpowiedziałam pytaniem.
- Że jak? – wszyscy chłopacy w pokoju zwrócili się w moją stronę.
- Zakłada się to jakoś specjalnie? – zaciekawił się mulat. – Pokażesz?
Wybuchłam śmiechem i podeszłam do Malika.
- Mógłbyś ściągnąć koszulkę? – zapytałam.
Zayn wyszczerzył się i zdjął bluzkę. Zakręcił nią parę razu nad głową i rzucił w Harrego. Przejechałam rękami po plecach Malika i odebrałam mu stanik. Ledwo go zapięłam, ale mulat był widocznie zadowolony ze swojego wyglądu.
- I jak? – zapytał obracając się wokół własnej osi.
- Seksownie – stwierdziłam i usiadłam obok Harrego.
Zayn zasłonił usta dłonią i zatrzepotał rzęsami. Wszyscy wybuchli śmiechem.
- Ona i tak woli mnie – mruknął Harry.
W czasie gdy Zayn bawił się swoimi ‘piersiami’ odwróciłam się do Harrego i położyłam mu rękę na policzku.
- Oczywiście, że wolę ciebie – odpowiedziałam cicho i delikatnie go pocałowałam.
Zayn przez chwilę zatrzymał na nas wzrok, a po chwili oddał mi stanik i usiadł po mojej drugiej stronie.
- Upijemy się? – zaproponował Louis.
- Czym? – zapytałam.
- Skoczę z Zaynem do sklepu – powiedział Harry i wstał.
- To może idź sam – Zayn ziewnął i rozciągnął się obejmując mnie przy tym jedną ręką. – Zaopiekuję się Caroline…
- Nie? – wybuchłam śmiechem. – Zayn idź lepiej z Lou.
Przyciągnęłam Harrego do siebie i położyłam my głowę na ramieniu. Myślę, że Zayn już jest pijany.




Haaa! Kto chcę jakąś jazdę? ;D
Zło!!!!!!
Hahahahhaha.
Jak wam poszło na testach? ;>
Komentować.
http://www.facebook.com/pages/Lubię-sobie-zapalić-po-dobrym-seksie/164001673742482?ref=ts&fref=ts - fb moja stronka ;p


niedziela, 11 listopada 2012

Rozdział 27 "Close the books turn off the light and listen let my heart be the teacher"


Zmarszczyłam brwi.
- Tak. Myślał, że to ty – warknęłam i dźgnęłam go palcem w pierś.
- Taa? A niby czemu? – złapał mnie za rękę.
- Bo cały czas do niego chodziłeś i śmiałeś się? – wyszarpnęłam rękę z jego uścisku. – Czyżby zazdrość?
Chłopak prychnął i oparł się o ścianę.
- Niby czemu? – wywrócił teatralnie oczami.
- Bo… - zastanowiłam się. – Wiesz co Zayn? Nie wiem dlaczego jesteś taki złośliwy, ale daruj sobie – popatrzyłam mu prosto w oczy, a on zmieszany odwrócił wzrok. – Wiem, że możesz mieć gorszy dzień, ale nie wyżywaj się na swoich bliskich… - mulat zagryzł dolną wargę. – Mógłbyś się przesunąć?
Chłopak wykonał moje polecenie, a ja weszłam do łazienki. Zaczęłam zmywać mąkę z twarzy. Co ugryzło Zayna? Może jakieś problemy w związku, albo… Biedny Zayn. Przecież ostatnio było głośno o tych naskokach na niego. Ogarnęłam się i skierowałam się do jego pokoju. Weszłam bez pukania. Nawet nie miałam pewności, że dalej tam jest. Zwykle w stresie wychodził z domu. Gdy był szczęśliwy też. Zayn… lubił wychodzić.
Malik siedział na łóżku i trzymał zdjęcie w ramce. Patrzył się na nie w wielkim skupieniu i bólu malującym na twarzy, ale gdy tylko mnie zobaczył szybko schował zdjęcie do szuflady szafki nocnej.
- Puka się – warknął.
Miał rację. W sumie nie on pierwszy mi zwrócił uwagę.
- Wiem… Zayn… Nie martw się wszystko będzie – zaczęłam, ale moją uwagę przykuła jedna rzecz znajdująca się w jego pokoju. – Zayn po co ci TO?
Ze zmieszaną miną patrzyłam się na rurę do striptizu. Wiedziałam, że chłopaki mają różne dziwactwa, ale żeby to? Może na serio ma jakiś problem w związku? Ja bym się wkurzyła na miejscu Perrie.
- A jak myślisz? – podniósł jedną brew.
- No nie wiem… Tańczysz na tym? – zachichotałam.
- Nie? – prychnął. – To chyba nie jest dla facetów, nie?
- No niby tak – usiadłam na łóżku. – Pewnie musisz im dużo płacić, żeby tańczyły dla CIEBIE.
- Co?! One się same pchają drzwiami i oknami! – zrobił rękami taki ruch jakby chciał podkreślić wielkość swoich słów.
Zaczęłam się rozglądać po pokoju.
- No właśnie widzę – sarknęłam. – A tak na serio Zayn… Masz jakieś problemy? Coś się stało? Wiesz mi możesz powiedzieć – położyłam swoją dłoń na jego ręce. – Ale jeśli nie chcesz nie musisz.
- Nie wiem… Po prostu mam gorszy dzień. Nie bierz sobie tego do serca. Czasami bywam… złośliwy. Nie gniewaj się.
- Nie gniewam się – uśmiechnęłam się do niego. – To, że nie jesteś tak uroczy jak Harry nie znaczy, że cię nie lubię czy coś – poklepałam go po policzku.
- Dzięki – pokiwał głową z politowaniem.
Przytuliłam go jeszcze i szepnęłam mu do ucha, żeby się trzymał. Zeszłam na dół. Harry dalej krzątał się po kuchni.
 - Co tak długo? – chłopak podniósł głowę. – Mąka wleciała ci do stanika? – poruszał znacząco brwiami.
- Aha – pokiwałam głową. – Zayn pomagał mi wytrzepać – podeszłam do niego z zajrzałam przez ramię co robi.
- Że co?! – chłopak odwrócił głowę kiedy do kuchni wszedł Zayn. – Gdzie idziesz? – zapytał ostro.
Ciemnowłosy popatrzył na nas i wziął zapalniczkę.
- Lubię sobie zapalić po dobrym seksie – wystawił język i poruszał  brwiami w górę i w dół.
Wybuchłam śmiechem i rzucił w niego szmatką. Malik jednak zrobił unik i wyszedł.
- To nie jest śmieszne – warknął Harry.
Popatrzyłam na niego zdziwiona i przestałam się śmiać.
- Ej! – zawołałam, ale loczek nie zareagował. – Harry? – chłopak dalej miał mnie gdzieś.
Chłopak westchnął.
- Myślałem, że spędzimy dzisiejszy dzień razem i będzie miło, ale ty widocznie tego nie doceniasz… - zaczął, ale ja mu przerwałam.
- Na serio chcesz się o to kłócić? – zapytałam, a on nie odpowiedział. – To może wyjdę co? Jak tak psuję atmosferę – głos mi zadrżał.
 Harry szybko się odwrócił i złapał mnie za ręce.
- Jestem po prostu zazdrosny…
- O głupie gadanie? A co jeśli pójdę coś reklamować? Na przykład bieliznę. Będziesz zazdrosny o fotografa? – chłopak milczał. – Może ja też będę zazdrosna? O – chciałam powiedzieć ‘twoją cycatą przyjaciółkę’ ale się powstrzymałam – fanki, które pokazują ci piersi.
Kąciki ust Harrego podniosły się jakby na wspomnienie na pewno wielu sytuacji kiedy dziewczyny rzucały staniki, albo majtki na scenę. Ściągały bluzki. Gdy zobaczył moją minę jego twarz na nowo przybrała kamienny wyraz.
- Widzisz… Może to po prostu stało się za szybko? Może już ci się znudziłam? – ścisnęłam mocniej jego ręce. – Mówiłeś, że wiesz, że ja taka nie jestem.
Przytuliłam się do niego i wyszłam. Nie chciałam wychodzić, ale jeśli miałam być tylko kolejną ‘tą jedyną’ w jego życiu lepiej żebym zachowała godność.

*pół godziny później w apartamencie Caroline*

Boże… Jaka ja jestem idiotką. Wyłączyłam telewizor i sięgnęłam po komórkę. Nie… Lepiej przeprosić go osobiście. To ja jestem jakąś histeryczką, a nie on. Wzięłam płaszcz i otworzyłam drzwi.
Harry uśmiechnął się, a ja zrzuciłam płaszcz na ziemię.
Harry dał mi pudełko które trzymał. Otworzyłam je. W środku było ciasto z napisanym na wierzchu różowym lukrem Harry+Caroline.
- Czekoladowy – powiedział.
Odłożyłam pudełko na szafkę w której trzymałam buty i rzuciłam się na niego ze łzami w oczach.
On mnie kocha i nigdy by mi nie sprawił przykrości. Kocha mnie.




Hej kochani!
  1. Kocham was.
  2. Kocham was.
  3. Kocham was.
  4. Kocham wasze komentarze.
  5. Kocham wasze wejścia.

Pytanko: Kto w was ogląda SMASH? Kiedy lecą powtórki? Bo ten odcinek muszę obejrzeć jeszcze raz!

Jeśli ktoś nie wie co to SMASH to ... nie wie co traci.
a dla tych co wiedzą

hahahha. ♥
i tak was kocham. EVERYONE !

EDIT:

dzisiaj 69 wyświetleń xd

sobota, 3 listopada 2012

Rozdział 26 "What if she got real mad and told him so I could never face either one again"


Na następny dzień miałyśmy równie leniwe plany. Gdy tylko się obudziłyśmy, posprzątałyśmy pokój z ziarenek kukurydzy, doprowadziłyśmy się do porządku i znowu włączyłyśmy telewizor. To nie to, że nie mamy innych rzeczy do roboty, ale gdy za oknem pada deszcz i ogólnie jest nie wyjściowy nastrój to po co się pchać na siłę za drzwi?
W najlepszym momencie filmu zadzwonił mój telefon.
- Taaaak? – zapytałam ziewając.
Nigdy nie mówiłam, że to był film akcji. Obyczajowy z plackowatym chłopakiem, który piekł ciasta w roli głównej… Taa… W nim najlepszym momentem było kiedy ludzie to jedli.
- Caroline? – Harry miał ten swój cudownie zachrypnięty głos. – Co robi moja ukochana?
- Hm… - wyprostowałam się i poprawiłam włosy. Wiedziałam, że on mnie nie widzi, ale… w końcu byłam JEGO ukochaną. A to już coś znaczy. – Oglądam film science fiction, a ty?
- Nudzimy się z chłopakami… O czym jest?
- O chłopaku który gotuje – wyjaśniłam osuwając się na kanapę.
- I to jest niby science fiction? – zapytał zdezorientowany.
- No wiesz… Chłopak i gotowanie – zachichotałam. – To jak ty i proste włosy. Niemożliwe i niewykonalne, a jak już to nie jest to dobre…
- Ach tak? – mój mały lokers przybrał bojowy ton głosu. – To może przyjedziesz do mnie co?
- Nie… Nie chce mi się.
- Mylisz się chce ci się – powiedział, a ja prychnęłam oburzona. – Czekam. Pa.
Harry rozłączył się nie dając mi nawet dojść do słowa.
- Idziemy gdzieś? – zapytała Diana ledwo ukrywała to, że chętnie wy gdzieś poszła. I ja już nawet wiem do kogo…
- Nie to tylko… Mama dzwoniła – powiedziałam bacznie obserwując jej reakcję. Wyraźnie przyklapła.
- Żartuje pulpecie. Idziemy do chłopaków. Zbieraj się.
Rozpromieniona Diana od razu się zerwała i pobiegła ubrać buty. Patrzyłam się na nią z szeroko otwartymi oczami.
- No co? – Diana udawała głupka. – Ten film był nudny.
- Wiem, że nie o to chodzi – mruknęłam, za co od razu dostałam w głowę. – O nie! Moje włosy! Tyle je układałam! Nie!!! – zaczęłam krzyczeć, ale po napotkaniu wzroku przyjaciółki od razu wybuchłyśmy śmiechem.
Droga do domu chłopców trochę nam się dłużyła. Taksówkarz jeździł tak jakby na ulicy był lód. Co chwila wymieniałyśmy z Dianą poirytowane spojrzenia.
W końcu wysiadłyśmy ze ślimaczej taksówki i powoli (jak polecał nam kierowca) podeszłyśmy do drzwi i zapukałyśmy.
Otworzył nam Niall. Przywitałyśmy się, a on jak prawdziwy dżentelmen odłożył nasze płaszcze na wieszak.
- Gdzie jest Harry? – zapytałam.
- W kuchni – odpowiedział blondyn patrząc z rozmarzeniem na Dianę.
Skierowałam się do wspomnianego pomieszczenia. Po jaką cholerę on był w kuchni? Chciał spalić dom? Po dwóch dniach mieszkania? Szybki jest. Weszłam do środka.
- Lepiej tam nie… - zawołali chłopcy z salonu, ale było już za późno.
- Mówiłem, żeby nie wchodzić do mojej kuchni!!! – wydarł się Harry i rzucił we mnie mąką.
Zamknęłam oczy i mocno zacisnęłam usta. Odsunęłam się trochę, ale i tak dostałam. Odczekałam chwilę i starłam z twarzy amunicję Styles’a. Otworzyłam powoli oczy.
- To tak się wita swoją dziewczynę? – zapytałam z przekąsem.
Chłopak patrzył na mnie z szeroko otwartymi oczami. Uniosłam brwi w oczekiwaniu na jakąś reakcję. Po paru chwilach chłopak jakby się otrząsnął i szybko do mnie podszedł.
- Przepraszam – powiedział wycierając moją twarz rękami. – Myślałem, że to Zayn znowu przyszedł się ze mnie nabijać… - westchnął i wziął moją twarz w dłonie kciukami próbując zetrzeć resztki mąki z moich policzków.
Uśmiechnęłam się i pocałowałam go. Chłopak był zaskoczony.
- Jesteś słodki i… ubrudzony – strzepałam z jego nosa mąkę, którą pewnie ubrudził się ode mnie. – A tak w ogóle co ty tu… Czy to czekolada?!
Rzuciłam się na czekoladowy krem, wzięłam go na palca i zlizałam go.
- Dobre – stwierdziłam nabierając kolejną porcję. – Z torebki? – spytałam ze śmiechem.
Harry uważnie patrzył się jak wyjadam dzieło jego życia. Niech sobie myśli co chce. Mam świetną figurę i krem czekoladowy w tą czy w tą nie zrobi różnicy.
- Co się tak gapisz? – znowu wsadziłam palec cały z czekolady do ust.
- Jesteś taka seksowna… - miałam wrażenie, że gdzieś to już słyszałam. Czy to dobrze? – I wiem, że mówiłem ci to już milion razy, ale chce żebyś wiedziała… Co ja gadam? Wiem, że wiesz, że jesteś piękna i wiem, że mogłabyś mnie zjeść, wypluć i zostawić – zmarszczyłam brwi, chyba wiedziałam do czego on zmierza – ale tego nie robisz i… - Harry potrząsnął głową i podszedł do mnie. – Po prostu jesteś najlepszym co mnie w życiu spotkało.
- No cóż… Czuję się zaszczycona – odrzuciłam włosy do tyłu.
- Nie – przerwał mi chłopak. – Naprawdę codziennie dziękuję Bogu za to, że cię mam. Nie jestem ciebie…
- Nie kończ – powiedziałam kładąc palec na jego ustach. – Przerabialiśmy ten temat i wiesz co o tym myślę – chłopak przewrócił oczami. – Harry Stylesie nie pozwalam ci tak więcej mówić. Rozumiesz? Po prostu nie – zmrużyłam lekko oczy starając się wytrzymać spojrzenie Harrego.
Chłopak w jednej chwili przyciągnął mnie do siebie i przycisnął swoje usta do mojego czoła. To było miłe. Tak jakby powiedział ‘Dobrze maleńka. Wiem, że jesteś silna i zawsze chcesz postawić na swoim, ale i tak będę się tobą opiekował.’ Taa… Może zalatuje to jakimś westernem, ale cóż. To mi się podoba.
- Ooo! – jak zwykle ktoś musiał nam przerwać. Tym razem to był Louis. Harry z irytacją patrzył się na przyjaciela.
- Co znowu? – zapytał loczek obejmując mnie w talii.
- Chciałem zobaczyć co u was tak cicho – powiedział z uśmiechem. – I widzę, że wszystko w porządku – już sobie poszedł, ale coś jakby mu się przypomniało i się odwrócił. – Caroline… Nie przesadzaj z makijażem. Lepiej ci bez – zaśmiał się ze swojego żartu i wyszedł.
- I tak cię kocham! – krzyknęłam za Tomlinsonem.
- Ej! – Harry popatrzył się na mnie z miną szczeniaczka.
- Nie – pokręciłam głową. – Na mnie to nie działa – zachichotałam. – Louis ma rację. Idę się umyć, a ty kończ to… To co tu robiłeś – poczochrałam jego loczki zostawiając na nich mąkę i skierowałam się w stronę łazienki.
Ta na dole była zajęta, więc poszłam do niej na górze. Również zajęta. Oparłam się o ścianę obok drzwi. Usłyszałam dźwięk odkręcanej wody, który po chwili umilkł i drzwi otworzyły się. Z łazienki wyszedł Zayn. Mulat zmierzył mnie wzrokiem i prychnął lekko się przy tym uśmiechając.
- Tak urządził cię twój kochający chłopak? – zapytał z ironią.




Oto ona! Najgorsza bloggerka 4ever! Wiem, że was męczę i dodaję posty kiedy mi się chcę. I pozwalam, możecie być na mnie źli. Oh rly? Ale jest. I cieszmy się wszyscy. :D Nie jestem niestety na swoim laptopie -.-. I raczej NIGDY już nie będę, ale nie ważne. Obczajacie wgl. te teksty piosenek co zawsze daje w tytułach?
KOCHAM WAS WSZYSTKICH BARDZO MOCNO! xx.

Little things? - umieracie tak samo jak ja ? Oby nie! Ktoś to musi czytać.