poniedziałek, 23 lipca 2012

Rozdział 6 "I wish when I wake up you're there So wrap your arms around me for real And tell me you'll stay by my side"


- Co się dzieje? Harry?
Odsunęłam się od niego. Telewizor i światła zgasły. Podeszłam do włącznika.
- Nie ma prądu… Która godzina?
- Po dwunastej…
- Co?
Zaczęłam szukać po szafkach świec. Znalazłam parę i jeszcze latarkę. Zapaliłam ją i poszłam do kuchni po zapalniczkę. Porozstawialiśmy z Harrym świeczki po domu i zapaliliśmy je.
- Jak romantycznie – powiedziałam ironicznie.
- Wiesz co? Zadzwonię do chłopaków. Zostaję dzisiaj u ciebie – powiedział i wybrał numer.
- Nie… Nie trzeba – zaprotestowałam, ale on już rozmawiał.
- Tak… Lou… Nie ma prądu u nas. No… Zostaję. – roześmiał się. – Nie. Bez przesady. Jasne… Pa. Kocham…
Rozłączył się.
- Idziemy spać! – zarządziłam.
- Co? Nie…
- Tak! Już dawno po wieczorynce.
- Ale mamo… - objął mnie w pasie, a ja dałam mu buziaka w policzek. – A to za co? – spytał zaskoczony.
- Na dobranoc.
Weszłam do swojego pokoju oświetlając sobie drogę latarką. Wyciągnęłam z szafy piżamę. Już podciągałam bluzkę, gdy przypomniałam sobie o Harrym. Poświeciłam latarką w stronę drzwi. Loczek stał oparty nonszalancko o ścianę i przyglądał mi się z uśmiechem na twarzy.
- Harry?
- Nie przeszkadzaj sobie… - seksownie oblizał wargi.
Poczułam, że się rumienię. Zrobiło mi się gorąco. W tej chwili byłam szczęśliwa, że jest ciemno.
- Odwróć się – o dziwo zrobił to co kazałam, ale po chwili zerknął w moją stronę. – Harry!
- Dobra… Już, już się odwracam! – uniósł ręce, zamknął oczy i stanął do mnie tyłem.
Szybko ściągnęłam koszulkę i stanik. Założyłam satynową koszulkę nocną na ramiączkach i krótkie spodenki do kompletu.
- Harry… Może dam ci te dresy, co?
- Mhm… - popatrzył się na mnie i przygryzł wargę.
Roześmiałam się i rzuciłam w niego spodniami. Potrząsnął głową i popatrzył na dresy.
- Po co mi to?
- Eee… No do spania? – zmarszczyłam brwi.
-Wolę spać we własnej skórze, jeśli wiesz o co chodzi… - poruszał brwiami.
- Co?! – starałam się luźno roześmiać, ale wyszedł z tego nerwowy chichot. – Wolę nie ryzykować… Jeszcze wpadniemy na siebie w nocy i… No wiesz…
- Dobra… Zobaczymy… Odwróć się.
Posłusznie się odwróciłam i zamknęłam oczy. Nie mogłam powstrzymać uśmiechu. Za mną rozbierał się właśnie Harry Styles. Poczułam, że obejmuje mnie od tyłu i ciągnie w stronę łóżka. Zaśmiałam się cicho. Upadliśmy na łóżko. Odgarnęłam mu włosy z czoła, cały czas się uśmiechałam.
- Wiesz, że ze mną nie śpisz?
- Jak to? – zdziwił się.
- Idziesz do pokoju gościnnego.
- Nie…
- Jak chcesz to cię zaprowadzę.
Wzięłam go za rękę i weszliśmy do pokoju gościnnego. Nie był bardzo duży. Stało w nim łóżko, szafa i komoda na której postawiłam telewizor. Nad łóżkiem wisiała półka. Poukładałam na niej książki.
- Będę się bał sam – westchnął, ale położył się do łóżka. – Zadowolona?
- Tak! Dobranoc.
Weszłam do swojego pokoju i przykryłam się kołdrą. Zamknęłam oczy i starałam się zasnąć. Na dworze błysnęło, a po chwili rozległ się grzmot. Skuliłam się i przełknęłam głośno ślinę. Krople deszczu uderzały głośno o szyby. Przed oczami miałam sceny z tych horrorów. Wyobraziłam sobie jak drzwi od mojego pokoju się zamykają.
Nigdy więcej horrorów – pomyślałam i wyskoczyłam z łóżka.
- Rozmyśliłaś się? – zapytał Harry.
- Zamknij się i chodź – warknęłam.
Chłopak wstał i poszedł za mną do pokoju. Położyliśmy się w łóżku. Chwilę patrzyliśmy sobie w oczy. Znowu zagrzmiało.
- Boisz się? – chłopak wziął mnie za rękę.
- Trochę… - spletliśmy palce. – Już mniej.
Uśmiechnął się.
- Wiesz, że nie mam na sobie bokserek?
Mina mi zrzedła odskoczyłam od niego i spadłam z łóżka. Zaczął się śmiać.
- Ubierz się! – wrzasnęłam i zamknęłam oczy.
- Żartowałem…
- To wcale nie było śmieszne! – położyłam się na łóżku i owinęłam kołdrą.
- Dla mnie tak! – przytulił mnie.
- Oh! Odsuń się ode mnie. Masz kołdrę i śpij!
Odwróciłam się do niego plecami. Znowu zagrzmiało.
- Boisz się? – tym razem to ja spytałam.
- Trochę – chłopak zaśmiał się cicho.
Obróciłam się i wyciągnęłam rękę w jego stronę. Loczek uśmiechnął się, chwycił moją dłoń i pocałował jej wewnętrzną stronę.
- Dobranoc…
- Dobranoc – uśmiechnęłam się i zamknęłam oczy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz