poniedziałek, 23 lipca 2012

Rozdział 5 "The one I dream about at night, You, You, are the one... on my mind"


- Oglądamy coś? Może tym razem nie horror?
Rzuciłam mu pilota.
- Może coś znajdziesz.
Harry skakał po kanałach. Na większości leciały reklamy. W pewnej chwili jakiś znajomy obraz mignął mi przed oczami.
- Cofnij to! Cofnij!
Chłopak posłusznie zmienił kanał. Zaczęłam się cieszyć jak głupia. Shrek leciał sobie wesoło, a ja żyłam w błogiej nieświadomości wygłupiając się z Harrym.
- Uwielbiam to! – wrzasnęłam i złapałam go za rękę.
- Serio? – podniósł jedną brew.
- Serio, serio!
Roześmiałam się. Kiedyś z Dianą gadałam tekstami ze Shreka. Szkoda, że jej teraz ze mną nie było… Był jednak Harry, który śmiał się ze mnie. Nieważne. Miałam słabość do bajek i filmów animowanych. Pod łóżkiem miałam schowaną ich pokaźną kolekcję. Gdy byłam smutna włączałam sobie jakąś bajkę i humor od razu mi się poprawiał.
Zerknęłam na chłopaka. Nie przestawał się śmiać. Poczochrałam jego loczki. Chłopak odwrócił głowę. Miał rządzę mordu wypisaną na twarzy. Odsunęłam się od niego, ale Harry rzucił się na mnie i zaczął gilgotać. Na początku starałam się nie roześmiać i nie dać mi tej satysfakcji, ale w końcu wybuchłam śmiechem.
- Harry przestań! Ja naprawdę chcę to oglądać – powiedziałam i wybuchłam śmiechem.
- A ja naprawdę chcę cię gilgotać – chłopak nie przestawał.
- Ej! I to wszystko dlatego, że poczochrałam twoje loczki? To moje marzenie…
Chłopak spojrzał na mnie dziwnie, ale przestał na mnie gilgotać. Powoli usiadłam i oparłam głowę na jego ramieniu. Harry starał się nie zwracać na mnie uwagi, ale w końcu popatrzył się na mnie.
 - Co? – zrobił dzióbek.
- Nic.
Uśmiechnął się i wrócił do oglądania, ale ja dalej się mu przyglądałam. Zaczęłam się bawić jego loczkami. Owijałam je sobie wokół palców i przeczesywałam je. Zachichotałam. Chłopak dalej uparcie wpatrywał się w ekran. Wplotłam rękę w jego włosy. Odwrócił się i spojrzał mi głęboko w oczy. Czułam się jakby przejrzał mnie na wylot. Jakby widział wszystkie moje pragnienia i wątpliwości. Jakby czuł moje rozdarcie. Wziął mnie na kolana, a ja wtuliłam się w jego tors. Kurde… Chciałabym być z nim blisko. Chciałabym go znać, przyjaźnić się z nim, wiedzieć o nim wszystko. Wiedzieć czego mogę się po nim spodziewać. Żeby mnie nie skrzywdził… Spięłam się na samą myśl o tym. Chłopak to wyczuł i rozluźnił uścisk.
- Coś się stało? – w jego głosie słychać było troskę.
- Nie, nic – uśmiechnęłam się.
Film szybko zleciał, ale i tak nie mogłam się na nim skupić. W ramionach Harrego serce waliło mi tak, że nie słyszałam telewizji. Motylki w moim brzuchu trzepotały radośnie skrzydełkami i cały czas się uśmiechałam.
- Zrobisz mi naleśniki? – zapytałam gdy film się skończył.
- Jakaś ty wymagająca… - westchnął.
- No proszę – musnęłam ustami jego szyje.
- Naprawdę masz niesamowity dar przekonywania – uśmiechnął się i nachylił by mnie pocałować.
Przyłożyłam palec do jego ust.
- Ej! – zrobił smutną minę.
Wzruszyłam ramionami i zaciągnęłam go do kuchni. Harry wyciągnął wszystkie potrzebne składniki, a ja usiadłam na blacie i mu się przyglądałam. Zrobił ciasto i wylał trochę na patelnie.
- Dzieci nie próbujcie tego w domu – powiedział i wyrzucił naleśnika w powietrze, by zaraz złapać go na patelnie.
- Wow! – zaczęłam bić mu brawo, a ten się ukłonił.
Wybuchliśmy śmiechem. Harry urwał kawałek naleśnika i wsadził mi go do ust.
- Mmm… Pycha! – stwierdziłam. – Teraz ty.
Również urwałam kawałek naleśnika i nakarmiłam go nim. Uśmiechnął się seksownie i oparł ręce o blat. Przysunął twarz do mojej. Uśmiechnęłam się, odgarnęłam mu włosy i pocałowałam w czoło.
- Tylko tyle? No weź… - wydął dolną wargę, a ja zaczęłam się śmiać. – Kiedyś zobaczysz – powiedział i wrócił do smażenia naleśników.
- Grozisz mi? – uniosłam jedną brew.
- Może…  - uśmiechnął się do mnie.
Pokazałam mu język. Harry usmażył dużo naleśników. Gdybym była sama jadłabym to wszystko tydzień. Z Harrym jakoś zjedliśmy połowę. Później poszliśmy do salonu i włączyliśmy MTV. Leciały jakieś stare piosenki. Zaczęliśmy się wygłupiać. Tańczyliśmy i śpiewaliśmy. Jak dzieci. Puścili Madonnę „Like a virgin”. Śpiewałam razem z nią. Harry zaczął się śmiać.
-Like a virgin
 Touched for the very first time
 Like a virgin
 When your heart beats
 Next to mine…
Przyłożyłam rękę do jego piersi. Serce waliło mu tak samo jak mi. Złapał mnie za brodę.
- Nie dość, że piękna to utalentowana…
Zarumieniłam się i spuściłam wzrok. Pogłaskał mnie po policzku. Przeszły mnie przyjemne dreszcze.
- Widzę, że też chcesz oglądać REC…
- Nie masz innych filmów? – chłopak opadł na kanapę.
- Póki tu jesteś, a ja boję się sama oglądać to nie…
Włączyłam film. Za oknem szalała burza.
- Nie idź tam! Idioto! – zaczęłam się drzeć. – Aaaa!
Wtuliłam się w chłopaka.
- Co do cholery...? – zaczął Harry.



~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~



Dzisiaj 23 LIPCA!!!
Świętujemy! 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz