piątek, 20 lipca 2012

Rozdział 2 "Boy im just playing, come here baby. Hope you still like me ... "


- Idziesz gdzieś teraz? – spytał Harry gdy schowałam telefon do plecaczka.
- W sumie to nie mam żadnych planów, ale ty pewnie jesteś zajęty – zrobiłam smutną minę i złapałam się za serce. – Miło było cię znać…
Chłopak roześmiał się i objął mnie w talii.
- Jeśli trzeba będzie zrobić pierwszą pomoc jestem do usług – wymruczał mi do ucha.
- Postaram się nie zapomnieć – powiedziałam i trochę się od niego odsunęłam.
Brunet od razu mnie puścił i odwrócił wzrok.
- Przy takiej dziewczynie trudno trzymać ręce przy sobie – bąknął i schował ręce do kieszeni.
Zachichotałam i zrobiłam obrót. Chłopak spojrzał na mnie i się uśmiechnął.
- Przy jakiej dziewczynie? – zrobiłam minę niewiniątka. – Chodzi ci o mnie? Przecież Harry Styles uważa, że modelki wcale nie są takie ładne – podniosłam jedną brew i uśmiechnęłam się zadziornie.
- Istnieją wyjątki… Poza tym jestem twoim ideałem. Masz dobry gust.
- Zapomnijmy o tej gazecie – powiedziałam i wyrwałam mu ‘British Girl’ z ręki.
- Ale to mój dowód! – zawołał i sięgnął po gazetę, ale schowałam ją za siebie. – Oddaj ją.
- Nie – powiedziałam i zaczęłam uciekać.
Harry biegł za mną i krzyczał żebym oddała mu jego dowód. Wszyscy ludzie się za nami oglądali. Wbiegliśmy do parku. Niedaleko mnie zauważyłam fontannę. Szybko do niej podbiegłam i wyciągnęłam rękę z gazetą nad taflę wody. Loczek przepraszał właśnie panią na którą wpadł. Zaśmiałam się. Chłopak zaczął iść w moją stronę.
- Jeszcze jeden krok Styles, a twój dowód skończy być taki przejrzysty – zawołałam, a ten się zatrzymał.
- Ale to ty zaczęłaś! – zawołał i rozłożył ręce.
- Ja zaczęłam, ty zacząłeś… Nie mamy pięciu lat…
- Właśnie! – krzyknął, a ja wywróciłam oczami.
- Chodzi mi tylko o to, żeby… - zastanowiłam się.
Właściwie czemu zabrałam mu tą gazetę? Chyba jednak mamy pięć lat. Przynajmniej ja… Harry korzystając z chwili mojej nieuwagi podszedł do mnie i już prawie miał mi zabrać gazetę, kiedy ja gwałtownie cofnęłam się do tyłu. Potknęłam się i wleciałam do fontanny.
- Widzisz?! – wykrztusił Harry pomiędzy napadami śmiechu. – Trzeba było ze mną nie zadzierać!
- Tak, jasne… Bardzo śmieszne. Może pomożesz mi wyjść?
Chłopak dalej się śmiał, ale podał mi rękę. Teraz to ja wykorzystałam jego nieuwagę i wciągnęłam go do fontanny.
- Jak mogłaś?! – zaczął krzyczeć, a mnie zaczął brzuch boleć od śmiechu.
- Nie wiem o co ci chodzi…
Chłopak mnie ochlapał. Dobrze, że nie pomalowałam dzisiaj rzęs. Jednak moje włosy nie były naturalnie proste, pomoczone natychmiast się pofalowały. Loczek dał mi pstryczka w nos.
- Wolę cię w falowanych włosach – stwierdził.
- Czyżby? – powiedziałam i też go ochlapałam. – A ja wolę cię… Nie, dalej są kręcone.
Chłopak złapał się za głowę i popatrzył na mnie. Otworzył szeroko oczy, a szczęka dosłownie mu opadła.
- Myślałaś, że je kręcę? Jak mogłaś? – wstał i wyszedł z wody.
- Czekaj Harry, czekaj. Pomóż mi chociaż wyjść. Tym razem cię nie wciągnę.
Styles niechętnie się odwrócił i pomógł mi wydostać się z fontanny. Rzucił okiem na moje mokre ciuchy i humor od razu mu się poprawił. Założyłam ręce na piersiach.
- Chodź – powiedział i objął mnie ramieniem.
- Gdzie? – zatrzymałam się.
- Do mnie. Chyba nie będziesz tak chodziła – znowu popatrzył na mój mokry strój, a raczej koszulkę. – Mieszkam niedaleko.
- Jak chcesz – mruknęłam i tym razem się od niego nie odsunęłam.
Harry naprawdę mieszkał blisko parku. Jednak to nie ukryło nas przed ciekawskimi spojrzeniami, ale trudno się dziwić. Ja też bym się patrzyła gdyby dwójka młodych ludzi przeciwnych płci szła sobie wesoło po parku przemoczona do suchej nitki. Weszliśmy do budynku i skierowaliśmy się do apartamentu Harrego. Chłopak otworzył przede mną drzwi.
- A widziałeś minę tej dziewczyny – znowu wybuchłam śmiechem. – O, cześć.
Z przedpokoju był bardzo dobry widok na salon, a w salonie siedziała czwórka chłopaków, których nie mogę poślubić bo to nielegalne. Uśmiechnęłam się i pomachałam do nich ręką w razie gdyby nie usłyszeli mojego powitania. Zdezorientowani odmachali mi.
- O chłopaki. Nie wiedziałem, że tu będziecie. To Caroline Devon, a to – powiedział i rzucił im mokrą gazetę – mój dowód. Czekaj przyniosę ci coś do przebrania – uśmiechnął się do mnie i wszedł do jakiegoś pokoju.
Troszkę onieśmielona milczeniem chłopaków weszłam do salonu i usiadłam na oparciu jakiegoś fotela.
- Co ci się…? – zapytał Niall.
- A to – wskazałam na moje ubrania. – Wasz kolega wrzucił mnie do fontanny.
- Serio? – Louis zrobił zaskoczoną minę.
Z poważną miną pokiwałam głową.
- Jak chcesz to mogę go trochę naprostować – powiedział Zayn wojowniczym tonem.
- Hahaha nie! – Harry wszedł do salonu i podał mi ciuchy. – Tam jest łazienka.
- Dzięki – puściłam oczko chłopakom i weszłam do pokoju za wskazanymi drzwiami.
Popatrzyłam na bluzkę którą mi dał. Była to czerwona koszulka piłkarska z napisanym z tyłu Styles 69.
- To chyba jakiś żart – prychnęłam, ale założyłam ją.
Była na mnie troszeczkę za duża. Wziął mi też szare dresy. Włożyłam je i natychmiast zsunęły się ze mnie. Westchnęłam i znowu je na siebie naciągnęłam. Tym razem je zawiązałam i trochę podwinęłam. Tak nie powinien mnie oglądać żaden chłopak. Wyglądałam jakbym była w piżamie. Brakowało mi tylko słodkich kapciuszków. Ktoś otworzył drzwi łazienki.
- Hej myślałam, że będziesz chciała jakiś kapci, czy coś… - powiedział Harry i popatrzył na mnie takim wzrokiem, że przeszedł mnie dreszcz.
Nie był to dreszcz strachu. Nie… Raczej dreszcz… Nie wiem jaki był to rodzaj dreszczu, ale był dziwny. Jakbym jednocześnie się bała i cieszyła. Czekała na coś, ale też nie chciała żeby to się zdarzyło. Popatrzyłam na pantofle i zachichotałam.
- To twoje?
Harry spojrzał na różowe główki królików i się uśmiechnął.
- Taa… Prezent od Louisa – wyjaśnił.
- Rozumiem – znacząco poruszałam brwiami. – To fajnie, że się przyjaźnicie. Moja przyjaciółka mieszka w Polsce.
- No, ale teraz masz mnie – powiedział i rozłożył szeroko ręce. – Chodź się przytulić.
- Jasne. Jak tylko założysz króliczki – powiedziałam i uśmiechnęłam się zadziornie.
Zrobił dziwną minę, ale ściągnął swoje buty i założył kapcie. Zaczął dreptać w jednym miejscu z dziwną miną co wywołało u mnie śmiech. Usiadłam na podłodze i zaczęłam płakać ze śmiechu.
- Teraz chodź się przytulić – znowu rozłożył ręce.
- Nie – pokręciłam głową. – Nie będę się przytulać do kolesia w różowych kapciuszkach.
- A zakład? – zapytał i schylił się do mnie.
- Nie. Harry. Co ty robisz? – znowu zaczęłam się śmiać.
Chłopak wziął mnie na ręce i zaniósł do pokoju.
- Harry założyłeś kapcie ode mnie! – zawołał Louis. – Jak go do tego zmusiłaś? – spytał gdy loczek postawił mnie na ziemi.
- Dar przekonywania – odpowiedziałam i uśmiechnęłam się.
Chłopcy wymienili znaczące spojrzenia i wybuchli śmiechem.
- Co? – spytałam i zmarszczyłam brwi. – Co się stało?
- To chyba nie jest dar przekonywania – mruknął Liam i chłopcy znowu zaczęli się śmiać.
Podniosłam jedną brew i zrobiłam zniesmaczona minę. Nie lubiłam gdy ktoś gadał o czymś w co nie byłam wtajemniczona i nie wyjaśniał mi o co chodzi. W końcu się uspokoili.
- To – zaczął Zayn i otworzył gazetę – jest straszne.
- Niby czemu? – zarumieniłam się.
- Jak mogłaś go wybrać jako najprzystojniejszego z nas?! Przecież on jest… - mulat zastanowił się.
- Kobietą! – dokończył za niego Louis.
- Tak właśnie. I ogląda komedie romantyczne, i śmierdzi, i mówi przez sen, i rzadko myje zęby… - wyliczał Niall.
Parsknęłam śmiechem i popatrzyłam na Harrego. Miał zmieszaną minę.
- … i te jego babskie włosy.
- Tak – przerwałam mu i zrobiłam rozmarzoną minę. – One najbardziej mi się podobają.
- Dziewczyny – westchnął Niall, a ja rozsiadłam się na fotelu i zachichotałam.



~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~



Awwww! Styles 69 xd
Czy w Step Up 4 będzie Adam Sevani? Chyba wydziałam w reklamie jego włosy ^^.
XX

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz