Popatrzyłam na chłopaka pytającym wzrokiem.
- Teraz?
Harry tylko uśmiechnął się uspokajająco. Odgarnął moje włosy na lewą stronę
i zaczął całować mnie po szyi. Coraz mniej delikatnie, coraz bardziej
zachłannie. Jego dłonie powędrowały wzdłuż moich pachwin i zsunęły trochę moje
spodenki. Wstrzymałam oddech. Nie wiedziałam czy chcę, czy nie chce przestać.
- Spokojnie – wyszeptał Harry. – Nikt nas nie widzi… Nic złego się nie
stanie – przygryzł płatek mojego ucha.
Zamknęłam oczy i przechyliłam głowę dając mu lepszy dostęp do mojej szyi.
Usłyszałam jak mówi ‘Grzeczna dziewczynka.’, a we mnie zapłonął żywy ogień.
Obiecałam już, że zawsze będzie mnie miał. Czułam podniecenie i adrenalinę.
Mieszanka wybuchowa. Harry zaczął pieścić moje miejsca intymne przez cienki
materiał stringów, które miałam na sobie. Chciałam, żeby zobaczył je dopiero w
hotelu, ale… Tutaj pewnie i tak nie widział ich dokładnie. Chłopak włożył mi
rękę pod koszulkę i dotknął mój stanik od dołu. Mój oddech przyspieszył.
- Caroline! – znowu ktoś nam przerwał. Teraz jednak się cieszyłam. Robić
takie rzeczy na fotelu w barze pełnym facetów nie jest dobrym pomysłem. –
Puszczamy fajerwerki!
Harry zaklął pod nosem i zapiął mi spodnie. Zachichotałam. Wstałam z
fotela, Harry zrobił to samo i dosłownie wylaliśmy się z baru razem z resztą
wstawionych klientów. Pomysłodawcą poszczania sztucznych ogni był Bunny.
Nazywali go tak bo biedak miał słabość do króliczków, a szczególnie do swojego
białego Tygrysa. Ci faceci byli śmieszni, silni, ale śmieszni. Szczególnie gdy
posiedzieli sobie w barze trochę dłużej.
Chłopak jednak nie chciał stać razem z wszystkimi więc odciągnął mnie w bok
i z dala od reszty położyliśmy się na trawie. Widziałam, że Harry był wkurzony,
ale co miałam poradzić.
- Masz chcicę – zaśmiałam się, a chłopak zrobił się czerwony. Nawet w
słabym świetle gwiazd to widziałam. – Nie wstydź się – pogłaskałam go po
policzku. – To normalne. Chciałbyś mnie poczuć – wyszeptałam mu do ucha. –
Chciałbyś żebym krzyczała twoje imię… Harry… Harry… - loczek zacisnął szczęki.
Jak ja uwielbiałam się z nim droczyć. – A ja jestem tutaj. Obok ciebie. Tak
blisko, a ty nic nie możesz zrobić…
- Jesteś okropna – jęknął chłopak.
- Kocham cię – przytuliłam się do niego i zaczęłam się wpatrywać w niebo.
Jak diamenty wysypane na czarnym satynowym materiale. Po chwili w piskiem i
trzaskiem, ku radości wszystkich wystrzelił pierwszy fajerwerk. Uśmiechnęłam
się. Za moment wystrzeliły kolejne. Niebo było całe w kolorowych pióropuszach.
Harry wstał, a ja zdezorientowana patrzyłam się na niego.
- O co..?
- Zatańczy pani? – Harry nachylił się do mnie z wyciągniętą ręką.
- A.. – zaśmiałam się. – Ależ naturalnie, Haroldzie.
Chłopak pokręcił głową z uśmiechem i przyciągnął mnie do siebie. Zaczęliśmy
tańczyć, a Harry śpiewał mi piosenkę Franka Sinatry. Zaczęłam się cicho śmiać.
Czy on wszystko o mnie wiedział? Lubiłam Franka Sinatrę, odkąd… Odkąd… Odkąd
usłyszałam go pierwszy raz. Tak samo jak uwielbiałam musicale i Marilyn w tym
wszystkie filmy w których występowała. A jeśli Harry zacznie się za nią
przebierać. Wyobraziłam go sobie w sukience i wybuchłam śmiechem. Chcąc się
opanować wtuliłam twarz w zagłębienie szyi chłopaka.
- Jesteś zbyt doskonała by być realną
Nie mogę oderwać od ciebie wzroku
Byłbym w niebie mogąc cię dotknąć
Tak bardzo pragnę cię trzymać
Nareszcie miłość przybyła
I dziękuję Bogu, że jestem żywy
Jesteś zbyt doskonała by być realną
Nie mogę oderwać od ciebie wzroku
Wybacz mi sposób w jaki na ciebie
patrzę
Nie można cię z niczym porównać
Twój widok mnie osłabia
Nie ma słów by to opisać
Ale jeśli czujesz to co ja
Proszę powiedz mi, że to prawdziwe
Jesteś zbyt doskonała by być realną
Nie mogę oderwać od ciebie wzroku
Kocham cię dziecinko i jeśli ci to
nie przeszkadza
Potrzebuję cię dziecinko by ogrzać
się podczas samotnych nocy
Kocham cię dziecinko, uwierz słysząc
jak to mówię
O kochanie, nie opuść mnie błagam
O kochanie, teraz gdy cię odnalazłem
zostań
I pozwól mi się kochać,
Dziecinko pozwól mi się kochać..
Jesteś zbyt doskonała by być realną
Nie mogę oderwać od ciebie wzroku
Byłbym w niebie mogąc cię dotknąć
Tak bardzo pragnę cię trzymać
Nareszcie miłość przybyła
I dziękuję Bogu, że jestem żywy
Jesteś zbyt doskonała by być realną
Nie mogę oderwać od ciebie wzroku
Kocham cię dziecinko i jeśli ci to
nie przeszkadza
Potrzebuję cię dziecinko by ogrzać
się podczas samotnych nocy
Kocham cię dziecinko, uwierz słysząc
jak to mówię
O kochanie, nie opuść mnie błagam
O kochanie, teraz gdy cię odnalazłem
zostań
O kochanie, uwierz słysząc jak to
mówię
Potrzebuję cię kochanie gdy
przyjdziesz w deszcz
O kochanie, teraz gdy cię odnalazłem
zostań
I pozwól mi się kochać, pozwól mi
się kochać...
Harry odchylił mnie do tyłu i pocałował. Fajerwerki skwierczały nad nami, a
tłum krzyczał co chwilę. Wyklinali, słychać było, że są pijani i od nas też
czuć było alkohol, ale… To było piękne. Wiedziałam, że ci faceci już zapomnieli
o naszym istnieniu, ale to chyba była największa rzecz jaką zrobiliśmy w
większym gronie osób.
- Harry – wyszeptałam wtulając się w niego i miętosząc jego koszulę –
myślę, że powinniśmy już jechać. Do hotelu.
Chłopak spojrzał na mnie z błyskiem w oku i od razu wyciągnął telefon i
zamówił nam taksówkę. Powygłupialiśmy się jeszcze trochę i już prawie Harry
przekonał Elliota, żeby dał mu się przejechać na swoim harleyu razem ze mną,
ale taksówka przyjechała wyjątkowo szybko. Pożegnałam się z wszystkimi oprócz
Jerome’a. On miał swoje pieprzone humorki. Pod pewnym względem strasznie
przypominał mi Zayna. Tyle, że z Malikiem nigdy się nie przyjaźniłam. Reszta
chłopców prawdę mówiąc była mi trochę obca. Niby przebywałam z nimi i wkręciłam
ich w akcję z porwaniem, ale… To nie było to. Nie przejmowaliśmy się tak sobą.
Oczywiście lubiliśmy się, jako fanka naprawdę ich kochałam i można powiedzieć,
że ‘znałam’, ale to co piszą w sieci, a prawda lekko odbiegają od siebie. Nie
mówię, że to kompletne kłamstwo tyle, że człowieka nie można poznać czytając o
nim. Nie w taki sposób. Nie mogłam im o wszystkim powiedzieć tak jak Dianie.
Harremu mogłam zaufać, ale też, co jest straszne, nie chciałam mu mówić
wszystkiego. Zwykle były to same głupoty jak jakieś hejty od fanów 1D. Nie chcę
mu zaśmiecać głowy takimi bzdurami.
Gdy jechaliśmy w stronę hotelu Harry był wyjątkowo rozmowny. Gadał z
kierowcą i cały czas śpiewał piosenki puszczane z radia. Śmiałam się z niego i
w pewnym momencie przypomniałam sobie o jego kamuflażu. Schowałam go do…
torebki z bielizną. Rozejrzałam się po samochodzie, ale nigdzie jej nie było.
Westchnęłam i popatrzyłam na uchachanego Harrego. Nie wyglądał jakby miał w
głowie to co na siebie założę. Bardziej zajmowało go śpiewanie przebojów Abby.
Zatrzymaliśmy się pod hotelem i wysiedliśmy. Szybko ruszyłam w stronę
recepcji i podałam swoje nazwisko. Dostałam klucz i wciągnęłam Harrego do
windy. Ten ze śmiechem zaczął całować mnie po szyi, ale ja lekko go odepchnęłam.
Zakręciło mi się w głowie.
- Harry! Uspokój się! Jesteś już dorosłym mężczyzną i to ty powinieneś
upominać mnie, a nie ja ciebie – powiedziałam z poważnym wyrazem twarzy po czym
widząc minę chłopaka roześmiałam się.
- Mówiłem ci kiedyś, że cię kocham? – zapytał tym swoim seksownym tonem, a
pode mną ugięły się nogi.
- Wspominałeś raz, czy dwa – mruknęłam i oparłam się o niego starając
utrzymać równowagę.
Wpadliśmy do pokoju i szybko zamknęliśmy za sobą drzwi.
W towarzystwie własnych chichotów opadliśmy na łóżko namiętnie się całując.
Światło w pokoju rzucały tylko porozstawiane wokoło świeczki, ale nie
zwracaliśmy w tej chwili uwagi na nastrój. Nie miałam nam, jemu, sobie tego za
złe. Starałam się, ale chyba nie o to tutaj chodziło. Piękna otoczka, ale
pięknie ma być przede wszystkim między nami. Ściągnęłam z Harrego bluzkę i
spodnie, a on nie pozostawał mi dłużny z po chwili byłam przed nim w samej
bieliźnie. Nie zwrócił uwagi, że to nie ta którą kupił mi w sklepie. Wszystko
działo się szybko. Odurzeni alkoholem i swoimi osobami nie przejmowaliśmy się
niczym. Nie było już czasu na skromne pieszczoty. Obydwoje tego chcieliśmy i
potrzebowaliśmy.
- Harry – wyszeptałam zatrzymując swoje ręce, które ściągały z niego
bokserki – musisz założyć prezerwatywę.
- Zaraz – mruknął i na nowo zaczął całować moją szyję błądząc przy tym
rękami po całym moim ciele.
- Nie Harry. Teraz, albo nigdy – położyłam mu dłonie na ramionach i
spojrzałam w oczy. – To zajmie ci tylko chwilę.
Chłopak pocałował mnie jeszcze w wszedł do łazienki ciągnąc za sobą swoje
spodnie. Zachichotałam cicho na ten widok i położyłam się pomiędzy kremowymi,
puchowymi poduszkami. Poprawiłam włosy i zamknęłam oczy starając się nieco
uspokoić oddech.
- Za chwilę stracisz dziewictwo – szepnęłam do siebie i jeszcze głębiej
zapadłam się w miękki puch.
Oddech miałam coraz spokojniejszy, ale nie otwierałam oczu. Chciałam, żeby
to on je otworzył. Tak jak zawsze na wiele spraw.
WSZYSTIEGO NAJ!
i trzymać za mnie kciuki. ♥