piątek, 29 marca 2013

Rozdział 39 „Standing on a hill in my mountain of dreams”


 Po słodkim śniadaniu i prysznicu, który oczywiście wzięliśmy osobno rozjechaliśmy się do swoich hoteli. Teraz dopiero zauważyłam jakie głupie było wynajmowanie pokoju na jedną noc. Jak… Jak… No. Wszyscy pewnie wiedzieli co moglibyśmy tam robić. No i pewnie zrobilibyśmy to gdyby nie to, że Harry nielegalnie mnie upił i zasnęłam. Naprawdę nie wiem co on we mnie takiego widział. Zasnęłam kiedy mieliśmy się kochać! Nie chorowałam na narkolepsję, ani nic… Harry powiedział mi jednak, żebym się nie martwiła. Że zrobimy to kiedy indziej. Jasne. Łatwo mu mówić. On mógłby to zrobić nawet w windzie. Ja chciałam zadbać o nastrój. Tak jak wtedy. Było pięknie, ale nawet tego nie zauważyliśmy. No cóż… Miał rację. Może następnym razem uda mi się nie zasnąć. Zamiast wódki będę piła red bula, albo coś w tym stylu.
Weszłam do swojego apartamentu, który dzieliłam z Dianą. Już była na nogach. Ona zawsze szybko wstawała. Nawet kiedy u niej kiedyś nocowałam. Potrafiłam spać do dwunastej kiedy ona już wszystko zrobiła i czułam się dziwnie przy jej rodzicach.
- Jak tam twoje… rozdziewiczenie? – zapytała zerkając na mnie ze znaczącym uśmiechem. Czułam, że się rumienię.
- Nijak – mruknęłam rozglądając się po całym mieszkaniu. Było bardzo ładne. Urządzone w typowym dla takich hoteli minimalistycznym stylu.
- Jak to? – zapytała zdziwiona nie odrywając wzroku od laptopa. – Postanowiliście się ujawnić. Wow! No to gratu…
- Co?! – natychmiast do niej podbiegłam. Na stronie, którą otworzyła było pełno zdjęć moich i Harrego. Nie widziałam nawet kiedy oni je robili. To… - Masakra – stwierdziłam. Diana zrozumiała mnie. Wcale się nie ujawniliśmy. – Włącz to – powiedziałam wskazując na filmik, który figurował pod nazwą dowód. Zamurowało mnie. To… To… Zayn. Zabiję go. Zabiję. Umrze. One direction będzie miało czterech członków. Wyciągnęłam telefon z kieszeni i drżącymi palcami wybrałam numer do Nialla. Był ostatnią osobą do której dzwoniłam więc było najszybciej. Harry pewnie jeszcze nie wrócił do nich. Wyszłam na balkon. Nie wiedziałam dlaczego tak strasznie przeraziło mnie to, że ktoś może się dowiedzieć. Może po prostu… nie chciałam być kolejną dziewczyną Stylesa? Nie taką którą będzie później obgadywał w wywiadach, ani taką do której fanki będą przysyłały listy z groźbami. Nie, żebym teraz nie dostawała takich wiadomości. Ale… pewnie byłoby ich więcej. Nie przejmowałam się nimi zbytnio i nie mówiłam o nich Harremu. Bo po co? Przecież miał swoje problemy. Ja byłam jego problemem i ja też miałam problemy. Moim zdaniem były jednak mało znaczące. Przecież Perrie, albo Danielle też coś takiego dostają. Prawda? – Niall? – zapytałam czując jak mój żołądek zawiązuje się w supeł. – Dasz mi…
- Gratuluję rozdziewiczenia! – wydarł się w słuchawkę Lou.
- Dzię… Skąd wiesz, że jestem dziewicą? – spytałam marszcząc brwi.
- Harry nam powiedział – gdy to usłyszałam z ust jego najlepszego przyjaciela zrobiło mi się wstyd. Jezu… Pewnie teraz mieli mnie za dziecko. I pewnie mieli mnie na głośniku. Cholera. – Powiedział też, że jest twoim pierwszym chłopakiem i, że…
- Nie chcę wiedzieć – przerwałam mu niezgodnie z prawdą. Byłam cholernie ciekawa co jeszcze im o mnie naopowiadał. – Dasz mi Zayna…? – zapytałam siląc się na miły ton. Umiałam udawać jeśli chodziło o takie rzeczy. Nie wiem nawet po co chciałam z nim rozmawiać jak znając siebie i tak nie wygarnęłabym mu tego co myślę. Taka już byłam. Bałam się, że ktoś się na mnie obrazi.
- Jego… Jego tu nie ma – powiedział Niall. Nie wierzyłam mu.
- Uhm… - no cóż. Mogłam, albo wygarnąć mu co o nich myślę co myślę o tym co zrobił Zayn i zrobić z siebie idiotkę, albo nie powiedzieć nic i zrobić z siebie idiotkę. Czułam się jak idiotka. Miałam wrażenie, że się ze mnie śmieją. Zrobiło mi się strasznie przykro. Czułam te łzy cisnące mi się na powieki. Cholera! Pewnie zbliżał mi się okres czy coś… Westchnęłam pocierając ręką czoło. – To cześć…
Nacisnęłam czerwoną słuchawkę i kucnęłam opierając się o barierkę. Przygryzłam policzek od środka wpatrując się w ścianę przede mną. W głębi duszy czułam, że nieco przesadzam, ale… ja te wszystkie rzeczy mówiłam Harremu, nie całemu zespołowi tylko Harremu. I jasne. Oni wszyscy są wspaniałymi chłopakami, ale… Nie muszę się wszystkim zwierzać, prawda? Co jeszcze Harry im powiedział? Hm…? Ja Dianie nie mówiłam wszystkiego co wiedziałam o Harrym bo ona była moją przyjaciółką i mówiłam jej moje sekrety, nie Harrego. Czułam się oszukana. No cóż. Zawsze można udawać, że nic się nie stało. Ostatnio przecież byłam bardzo dobra w kłamaniu. Cały czas powtarzałam, że między mną i Harrym nic nie jest. Wszyscy to łykali, nie? No… może nie tak dokładnie bo cały czas pojawiały się jakieś plotki, ale… Nie wiedzieli wszystkiego. A teraz będę kolejną nie dziewczyną Harrego z którą uprawiał seks. Najlepszy tytuł jaki mógł mi się dostać? Nie sądzę. Cenie się trochę wyżej niż na kochankę jakiegokolwiek chłopaka. Nawet nie chciałam wiedzieć ile bolesnych zdań dzisiaj wypowiedziano na mój temat.
Wstałam i uśmiechnęłam się do mojego odbicia w szybie. Weszłam z powrotem do pokoju gdzie zastałam Dianę wpatrującą się we mnie z zatroskanym wyrazem twarzy.
- Mamy lody? – zapytałam jak gdyby nigdy nic.
- Ehm… No coś tam powinno być, ale… - przyjaciółka chyba zrozumiała, że nie miałam ochoty na zwierzanie się. – Jak znowu zrobisz całą miskę bitej śmietany nawet na to nie popatrzę!
- Żebyś wiedziała, że zrobię! – zaśmiałam się. – I zjesz to! Z zamkniętymi oczami!

Perspektywa Harrego.
No cóż. Wieczór nie wyszedł tak jak to planowała Caroline, ale było… miło. Uśmiechnąłem się sam do siebie przekraczając próg swojego pokoju. Przewróciłem oczami widząc na swoim łóżku Lou.
- Nic ci nie powiem – wystawiłem mu język siadając koło niego. No cóż… W sumie nie miałem co mu opowiadać patrząc na to, że nic nie robiliśmy, ale… on nie musiał tego wiedzieć.
- Nie o to chodzi Harreh – Tomlinson przygryzł lekko dolną wargę na co ja zmrużyłem podejrzliwie oczy. Nachyliłem się lekko w jego stronę i powąchałem go.
- Co ty robisz…? – Louis odsunął się ode mnie ze zdziwioną miną.
No cóż… Ja chciałem sprawdzić czy jest pijany. Kiedy za dużo wypijemy to potrafimy robić straszne głupoty. Zanim poznałem Caroline po wizycie w klubie wmawiałem Lou, że Larry to romans i, że dalej nie możemy się ukrywać, że powinien zerwać z El i ogólnie… Czasami lubię sobie poczytać różne opowiadania…
- Ehm… Wącham cię? – odpowiedziałem pytaniem.
- Harry… Nie dziwie się, że niektórzy mówią, że jesteś dziwny… Nie jesteś psem. Ludzie się nie wąchają na przywitanie – tłumaczył mi jak jakiemuś idiocie.
- Serio? Oh… Nie wiedziałem. To dlatego ten facet dziwnie się na mnie patrzył – palnąłem się otawrtą dłonią w czoło.
- Żartujesz, nie?
- Coś ty!? – prychnąłem.
- Dobra… Nieważne… Wczoraj robiliśmy z chłopakami twitcama i… Zayn tak jakby się wygadał, że jesteś z Caroline… - Louis złapał mnie za ręce jakby bał się, że zaraz wstanę i zacznę szukać mulata. – Nie gniewaj się na niego.
-Nie będę się na niego gniewał… - uśmiechnąłem się widząc zdziwioną minę przyjaciela. – Może w końcu Caro zdecyduje się to powiedzieć na głos… Powinienem mu podziękować – mrugnąłem do przyjaciela i przytuliłem go po czym wstałem i wyszedłem z pokoju na poszukiwanie Zayna.





Po pierwsze chciałabym Was wszystkich bardzo przeprosić za tą przerwę.
Jesteście wielkie! Jak 6 osób może dobić do 100 komentarzy?! Serio… Podziwiam Was!
Ja chciałabym powiedzieć, że nie wiem czy będę kontynuowała tego bloga. Moim zdaniem jest nudny, a poza tym z fazą na Larry’ego dziwnie mi pisać, że Hazza kocha dziewczynę. Haha xd.
Więc możliwe, że zacznę pisać o Larrym, ale nic nie obiecuję.
Gdybym zaczęła nowy blog byłby on o niebo lepszy od tego. Ten jest… jakiś taki… drętwy. Taki jak milion innych. Z Larrym pewnie też by tak było, ale nie byłby już taki… cienki. Tak myślę.
Więc pozdrawiam Was.
Dziękuje za to, że ze mą tu byłyście.
Zostawcie adresy do swoich blogów.
Może zacznę bloga o Larrym, ale nic nie obiecuję.